środa, 6 kwietnia 2016

Epilog


~ Justin ~


To był dla mnie ciężki dzień. Rano obudziłem się w podłym nastroju. Wyjąłem z szafy pierwsze lepsze ubrania i przebrałem się najszybciej, jak potrafiłem. Zbiegłem na dół do kuchni. Wyjąłem z lodówki smażone piersi z kurczaka oraz sparzonego pomidora. Po chwili ściągnąłem z niego skórę. Gdy miałem już naszykowane wszystkie przedmioty, zacząłem robić sobie kanapki. W wolnym czasie zaparzyłem kawę.

Z gotowym śniadaniem udałem się do salonu. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Oglądałem wiadomości, lecz przeraziłem się, kiedy spojrzałem na zegarek. Szybko się zebrałem i udałem się w stronę domu Chaza.

Chciałem pożegnać się ze swoją dziewczyną, zanim wyjedzie na rok w trasę z nie wiadomo jakimi ludźmi. Bałem się, że po takim czasie rozłąki, przestanie mnie kochać.

Wsiadłem do swojego Lamborghini i z piaskiem opon ruszyłem z miejsca. Gdy wchodziłem do domu przyjaciela, słyszałem śmiech swojej księżniczki. W salonie zastałem Chaza z Caitlin, która siedziała na jego kolanach. Selena stała pod oknem i rozmawiała z kimś przez telefon. Byłem zazdrosny, kiedy słyszałem, jak dziewczyna śmiała się dzięki innej osobie.

- Emma obaczymy się na lotnisku. Teraz chcę spędzić z kimś trochę czasu, zanim wyjadę na rok - powiedziała do telefonu, a ja byłem najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi, bo rozmawiała ze swoją tancerką. W tym momencie odetchnąłem z ulgą, a dziewczyna zakończyła rozmowę.

Selena wbiegła w moje ramiona i zaczęła płakać. Nie mogłem uwierzyć, że tak długo będę musiał żyć bez niej. Nie byłem pewien, czy potrafiłem poradzić z tym sobie po raz kolejny.

Najpierw straciłem dziewczynę przez Marka, ponieważ wyjechała bez żadnych wyjaśnień, zanim Selena pojawiła się w naszej szkole. Chciałem spotkać jeszcze Hailey na swojej drodze, bo niewiedza zabijała mnie od środka. Do tej pory, nie miałem pojęcia, co ten facet zrobił mojej ówczesnej dziewczynie, jednak to ja spotykałem się z późniejszymi konsekwencjami jego czynów.

To ja musiałem tłumaczyć się na policji z nagłego zniknięcia Hails, a on miał z tego wspaniały ubaw. Dlatego tak bardzo chciałem chronić Selenę przed nim. Niestety, moje starania poszły na marne. Mark wykorzystał moją nieobecność, aby wcielić swój szatański plan w życie. Nigdy nie wybaczę sobie, że nie mogłem być wtedy przy niej.

- Justin, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - spytała zirytowana dziewczyna.

- Przepraszam, kochanie. Zamyśliłem się - powiedziałem, przytulając kobietę do swojej piersi.

Selena głośno westchnęła i wtuliła się w moje ciało. Zaczęła malować dłonią wzory na moim brzuchu, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.

- Powinieneś już wracać, bo my musimy jechać na lotnisko. Będę za tobą cholernie tęsknić - mówiła zalana łzami. Starłem palcami słony płyn z jej twarzy i pożegnałem się z dziewczyną długim namiętnym pocałunkiem.

Wsiadłem do samochodu i wróciłem do domu. Zaparkowałem pojazd w garażu i wybrałem się na spacer. Poszedłem do parku, gdzie dawniej przesiadywałem ze swoją byłą dziewczyną. Udałem się do miejsca, o którego istnieniu wiedziało tylko kilka osób z mojego otoczenia.

Położyłem się na trawie z głową skierowaną w stronę nieba. Zacząłem rozmyślać na temat wyjazdu mojej księżniczki. Czy damy radę przetrwać taką rozłąkę? Czy nasza miłość jest wystarczająco silna?

Byłem tak pogrążony w myślach, że nie zauważyłem, kiedy zacząłem płakać. Zakryłem twarz dłońmi i dałem upust swoim emocjom. Leżałem w jednym miejscu przez pół dnia. Nagle usłyszałem zbliżające się w moją stronę kroki.

- Justin - usłyszałem za sobą tak dobrze znany mi głos.

Gwałtownie odwróciłem się w stronę zbliżającej się osoby. Stanąłem jak wryty. Miałem wrażenie, że widziałem ducha. Kiedy tajemnicza osoba padła w moje ramiona, byłem pewien, że to nie sen. Wtedy wiedziałem, że to będą najlepsze wakacje mojego życia.
_________________________________________________________________________________

Po przeczytaniu skomentuj :)

To już ostatni rozdział tego opowiadania.
Druga część pojawi się pod tytułem “No control”.
Przed opowiadaniem macie dodany zwiastun do drugiej części.
Prolog również znajdziecie już na blogu. Wystarczy, że klikniecie w wyżej podany tytuł.
W drugiej części odpowiem na następujące pytania:

Kogo Justin spotkał w parku?
Kto zagra jako support Seleny?
Czy związek Justina i Seleny ma szansę przetrwać?
Co stanie się z Markiem?
Co stanie się podczas trasy koncertowej?

środa, 30 marca 2016

Rozdział XXXII

~ Justin ~





Ostatnie kilka tygodni zarówno dla mnie, jak i Seleny były okropne. Ciągle dochodziliśmy do siebie. Ona potrzebowała czasu, aby zacząć na nowo żyć po gwałcie, ja miałem cięższe zadanie. Raz w tygodniu musiałem stawiać się na badania krwi, a pilnowanie diety było bardzo trudne. Nie raz chciałem wyjść z kolegami na pizzę, ale nie miałem takiej możliwości. W końcu zdrowie było najważniejsze.

Podszedłem do Seleny, która stała przy swojej szafce. Objąłem dziewczynę w pasie i mocno wtuliłem się w jej plecy. Nie mogłem uwierzyć, że za kilka dni wszystko miało się zmienić. Kobieta, którą pokochałem, miała opuścić mnie na najbliższy rok. Nie wiedziałem, czy byłem w stanie pogodzić się z tym wszystkim.

- Cześć kochanie - wymruczałem tuż przy uchu swojej wybranki. Dziewczyna szybko odwróciła się w moją stronę z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Selena zarzuciła ręce na moją szyję i wpiła się w moje wargi. Nie pozostałem jej dłużny. Przyparłem kobietę plecami do szafki i przejąłem dominację w pocałunku. Swoje dłonie pokierowałem na biodra ukochanej i delikatnie uniosłem ją w powietrze.

- Może nie przy ludziach? - Spytał z ironią Ryan. Wiedziałem, że był sfrustrowany po wyjeździe Ashley. W końcu jako jedyny z naszej paczki został bez dziewczyny. W tajemnicy od niego wiedziałem, że Ally przyjedzie zaraz po maturze, aby pokazać się ze swoim ukochanym na balu maturalnym.

Nie miałem ochoty na słuchanie jego komentarzy. Postawiłem Selenę na ziemi i pociągnąłem ją za rękę w stronę naszej klasy. Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie miała odbyć się matura z matematyki. Zajęliśmy nasze miejsca w ławce i powróciliśmy do przerwanego nam zajęcia. Niestety i tym razem nie było nam dane nacieszyć się sobą. Nauczyciel wszedł do sali z plikiem dokumentów. Podszedł do każdego z nas i położył przed nami arkusze.

Od razu przeczytałem instrukcję, a mężczyzna pozwolił nam otworzyć egzemplarze. Wpisałem swój kod, który znajdował się naklejony na ławce. Dyrektor zapisał na tablicy godzinę rozpoczęcia i zakończenia egzaminu.

W tym momencie wszystkie rozmowy się skończyły i każdy zajął się rozwiązywaniem zadań. W pomieszczeniu dało się wyczuć gęstą napiętą atmosferę. Każdy uczeń zdawał sobie sprawę, że przed sobą miał najważniejszy egzamin życia, który decydował o dalszych losach każdego z nas.



~*~



- Selena - krzyknąłem, stojąc przy schodach.

Czekałem, aby dziewczyna łaskawie zeszła. Przed domem mojej ukochanej stała wynajęta przez nas limuzyna. Lada moment miał rozpocząć się bal maturalny, na który byliśmy praktycznie spóźnieni.

W końcu doczekałem się swojej piękności. Gdy zobaczyłem miłość mojego na szczycie schodów, moje serce szybciej zabiło. Kiedy znalazła się u mojego boku, mocno objąłem swoją wybrankę w pasie, a mama kobiety, którą kochałem, zaczęła robić nam zdjęcia. Po kilku fotografiach mogliśmy wyjść z budynku. Wsiedliśmy do limuzyny i ruszyliśmy w stronę restauracji, gdzie miało odbyć się przyjęcie.

Dopiero wtedy mogłem przyjrzeć się kreacji swojej księżniczki. Miała na sobie śliczną czarną sukienkę na ramiączkach. Z przodu srebrną nicią zostały wyhaftowane abstrakcyjne wzory. Wokół jej pasa była obszyta długa czarno-czerwona tiulowa spódnica.

Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, szybko skierowaliśmy się w stronę naszych przyjaciół. Chaz i Ryan nie mogli odkleić się od swoich ukochanych. Szczerze? Nie dziwiłem się temu drugiemu. Przecież sam zachowywałem się podobnie po powrocie z kliniki. Wyjazd Ashley wiele zmienił w jego życiu. Był przybity i prawie z łóżka nie wychodził. A teraz? Był po prostu szczęśliwy.

Dyrektor zaczął swoje przemówienie, a ja stanąłem za swoją dziewczyną i mocno objąłem kobietę w talii. Chwilę później wszyscy maturzyści zaczęli tańczyć walca na rozpoczęcie balu.

Muszę przyznać, że bawiłem się wspaniale. Cały wieczór spędziłem w gronie najwspanialszych ludzi na świecie. Jednak nie spodziewałem się tego, co stało się w pewnym momencie.



~ Selena ~




Dzień przed balem dyrektor poprosił mnie o przysługę. Zgodziłam się bez wahania, bo bardzo mi się spodobał jego pomysł. W pewnym momencie odeszłam od stolika, gdzie siedział mój chłopak z przyjaciółmi. Widziałam zaskoczone i zaniepokojone spojrzenie swojego chłopaka. Podeszłam do naszego nauczyciela matematyki i zamieniłam z nim kilka słów. Mężczyzna wszedł na scenę, a ja podeszłam do DJ'a i podałam mu płytę z nagraniem.

- Specjalnie dla was zaśpiewa teraz Selena, która za kilka dni wyjedzie w trasę po świecie - powiedział profesor, z którym przed chwilą rozmawiałam.

Weszłam na scenę i odebrałam od niego mikrofon. Światła na moment zostały zgaszone, a kiedy DJ w końcu je włączył, wszystkie były skierowane na moją osobę. Wtedy usłyszałam znajome mi dźwięki, płynące z głośnika. Zamknęłam swoje oczy i wzięłam głęboki oddech. Po chwili spojrzałam na chłopaka, z którym przyszłam na bal. Tym razem w jego oczach widziałam coś w rodzaju dumy. Otworzyłam swoje usta, aby zaśpiewać Love you like a love song.

It’s been said and done
To zostało powiedziane i zrobione
Every beautiful thought's been already sung
Każda piękna myśl została już zaśpiewana
And I guess right now here’s another one
I chyba teraz, tutaj jest jeszcze jedna
So your melody will play on and on
Tak więc twoja melodia będzie grać w kółko
With the best of ‘om
Wraz z tym, co najlepsze w niej
You are beautiful
Jesteś piękny
Like a dream come alive, incredible
Tak jak spełniający się sen, niewiarygodny
A centerfold, miracle, lyrical
Znany, cudny, liryczny
You saved my life again
Znów ocaliłeś moje życie
And I want you to know baby
I chcę byś wiedział skarbie, że:


I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
And I keep hittin’ repeat-peat-peat-peat-peat-peat
I będę to powtarzać-rzać-rzać-rzać-rzać-rzać
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
And I keep hittin’ repeat-peat-peat-peat-peat-peat
I będę to powtarzać-rzać-rzać-rzać-rzać-rzać


Constantly
Stale
Boy you play though my mind like a symphony
Chłopcze grasz na moim umyśle, jak symfonia
There’s no way to describe
Nie ma sposobu, żeby opisać
What you do to me
Co mi robisz
You just do to me
Po prostu robisz mi to,
What you do
Co robisz
And it feels like I’ve been rescued
Czuję się jakbym była uratowana
I’ve been set free
Uwolniona
I am hipnotized
Jestem zahipnotyzowana
By your destiny
Przez twoje przeznaczenie
You are magicial, lyrical, beautiful
Jesteś magiczny, liryczny, piękny
You are
Ty jesteś
And I want you to know baby
Chcę byś wiedział skarbie, że:


I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
And I keep hittin’ repeat-peat-peat-peat-peat-peat
I będę to powtarzać-rzać-rzać-rzać-rzać-rzać
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
And I keep hittin’ repeat-peat-peat-peat-peat-peat
I będę to powtarzać-rzać-rzać-rzać-rzać-rzać



No one compares
Nikt nie porównuje
You stand alone
Ciebie stojącego samotnie
To every recerd I own
Do każdego nagrania którego jestem właścicielką 
Music to my heart
Muzyką do mojego serca
That’s what you are
Tym właśnie jesteś
A song that goes on and on
Utworem który trwa i trwa



I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
(I love you)
(Kocham cię)
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
(Like a love song)
(Jak w piosence o miłości)
And I keep hittin’ repeat-peat-peat-peat-peat-peat
I będę to powtarzać-rzać-rzać-rzać-rzać-rzać
(Like a love song)
(Jak w piosence o miłości)
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
I, I love you like a love song baby
Ja, ja kocham cię jak w piosence o miłości, kochanie
(I love you)
(Kocham cię)
I love you
Kocham cię
Like a love song
Jak w piosence o miłości



Gdy skończyłam śpiewać, zbiegłam ze sceny. Od razu rzuciłam się w ramiona Justina. Wiedziałam, że za kilka dni miałam rozstać się z nim na kilka miesięcy. Nie byłam pewna, czy potrafiłam poradzić sobie z taką rozłąką. Mogłam mieć tylko nadzieje, że przyjaciele pomogą mi się z tym wszystkim pogodzić.

Byłam w szoku, gdy widziałam, jak wiele osób śpiewało i tańczyło do mojego utworu. Nie sądziłam, że po tym wszystkim tak wiele osób z naszej szkoły słuchało moich piosenek.

Justin mocno przyciągnął mnie do siebie. Jego usta szybko odnalazły moje. Jego pocałunki były takie delikatne i czułe, że zatraciłam się w nich bezopamiętania.

- Czemu do tej pory nie słyszałem tej piosenki? - spytał, kiedy zakończył pocałunek.

- Po prostu nagrałam ją, gdy byłeś w szpitalu - powiedziałam, wtulając twarz w jego ramię. Przez pewien czas wdychałam zapach jego cudownych perfum, jednak dyrektor przerwał naszą sielankę.

- Czas na ogłoszenie króla i królowej balu - odparł radośnie mężczyzna. Zrobił chwilę dramatycznej przerwy, zanim znów zaczął mówić. - Królem i królową tegorocznego balu maturalnego zostają Selena Gomez i Justin Bieber - wykrzyczał do mikrofonu.

W pierwszym momencie nie wierzyłam w to, co słyszałam. Jednak wszystko stało się jasne, gdy Justin wciągnął mnie za rękę na scenę. Odebraliśmy nasze szarfy i korony, po czym wykonaliśmy nasz taniec, który był zakończeniem całej zabawy.
___________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)


Tak więc przed Wami ostatni rozdział opowiadania.
Niebawem pojawi się epilog.
Jednak nie martwcie się. Planuje stworzyć jeszcze jedną część tego opowiadania. Jednak drugą część znajdziecie pod innym adresem.
Link do drugiej części podam wam wraz z epilogiem.
A teraz zapraszam was do czytania mojego nowego opowiadania “It’s too late to say sorry |J.B|”
Mam nadzieję, że druga część, tak jak i nowe opowiadanie przypadną Wam do gustu.


Czy Justin puści Selenę w trasę koncertową?
Kto zagra jako support Seleny podczas trasy?
A może Justin pojedzie razem ze swoją dziewczyną?
A może chłopak dotrzyma towarzystwa swojej wybrance podczas tej podróży?




piątek, 26 lutego 2016

Rozdział XXXI

~ Justin ~



Po ucieczce Seleny postanowiłem, że poszukam Chaza. Chodząc po szkolnych korytarzach, widziałem zdziwione spojrzenia innych uczniów. Fakt. Wiadomość o mojej chorobie rozeszła się szybko. Szczerze? Nie dziwiłem się ich reakcji. Jeszcze jakiś czas temu pewnie sam bym myślał, że z białaczki prowadzi długa droga do wyzdrowienia. Jednak w klinice lekarka wszystko mi wytłumaczyła. Wtedy dowiedziałem się, że jest kilka sposobów na wyleczenie tej odmiany raka. Moim szczęściem, że tak szybko mogłem wrócić do zdrowia, było szybkie zdiagnozowanie choroby. Nie potrzebowałem przeszczepu, tylko dlatego, że niewielka część szpiku była zainfekowana, dlatego udało się zwalczyć białaczkę już za pomocą pierwszej chemioterapii. Zwłaszcza że po badaniach przeprowadzonych na krwi, nie miałem predyspozycji do nawrotów. Choć lekarze mówili, że dobrze zniosłem leczenie, ja naprawdę kiepsko się czułem w czasie zmian kroplówek. Ciarki przechodziły mnie na samą myśl o bólu, jaki sprawiał potas w moim krwiobiegu.

Rozmyślając nad przebiegiem choroby, nie zauważyłem, kiedy zderzyłem się z przyjacielem, którego szukałem. Chłopak spojrzał na mnie z zaskoczeniem wypisanym na twarzy, ale po chwili dotarło do niego, że już kilka lekcji razem przesiedzieliśmy.

- Chaz wiesz, kto skrzywdził moją dziewczynę? - spytałem. Miałem nadzieję, że przynajmniej on będzie znał więcej szczegółów. W końcu to od jego korepetycji wszyscy powoli zmienialiśmy nastawienie do Seleny, a on zaprzyjaźnił się z moją ukochaną, którą traktował jak siostrę.

Mój przyjaciel przez pewien czas myślał nad odpowiedzią. Widziałem w jego oczach zmartwienie, zwłaszcza że ledwo stałem na nogach po powrocie z kliniki. Po chwili chłopak poprowadził mnie w stronę ławek. Gdy usiedliśmy, Chaz rozejrzał się, czy nikt nie stał w pobliżu. Kiedy był już pewien, że żaden uczeń nam nie przeszkodzi, ani nie podsłucha naszej rozmowy, spojrzał na mnie ze współczuciem wypisanym na twarzy.

- Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego. Znam Cię całe życie i widzę, że jesteś słaby po chorobie – powiedział zmartwiony, a ja tylko uspokajająco skinąłem głową. Byłem pewien, że po jego relacji zareaguję inaczej, ale musiałem wyciągnąć wszystko od przyjaciela. - Justin – zaczął niepewnie – to był Mark.

Poczułem, jak wzbiera we mnie złość. Od imprezy u Chaza robiłem wszystko, aby chronić swoją ukochaną przed tym mężczyzną. Nie przewidziałem tylko, że podczas pobytu w klinice, mógł dopiąć swego.

Wstałem wściekły z ławki. Nawet nie wiedziałem, jak udało mi się nie zachwiać po takim wyniszczeniu organizmu. Widocznie adrenalina zadziała na moją korzyść. Nie zwracając uwagi na krzyki przyjaciela, pobiegłem w stronę miejsca, gdzie lekcje miał oprawca Seleny. Z daleka widziałem, jak Mark stał oparty o ścianę. Gdy mnie zauważył, na jego twarzy pojawił się parszywy uśmiech. Chwilę później zobaczyłem, jak chłopak uderzył głową o ścianę. Dopiero wtedy zorientowałem się, że to od mojej pięści. Nagle poczułem mocny cios i lepką ciecz spływającą po mojej brodzie. Nie pozostałem mu dłużny i zaczęliśmy się bić. Słyszałem krzyki innych uczniów, ale to tylko motywowało mnie do działania. Z każdą chwilę czułem więcej krwi na swojej twarzy, ale to było nic w porównaniu z moim rywalem, który był cały opuchnięty i czerwony. W niektórych miejscach było widać fioletowo-zielone plamki od moich pięści. W tym momencie nie myślałem o konsekwencjach. Nie interesował mnie fakt, że kilka godzin wcześniej wróciłem z kliniki. Nagle ktoś odciągnął nas od siebie. Gdy spojrzałem w górę, ujrzałem nauczyciela języka francuskiego. Wysoki dobrze zbudowany mężczyzna stanął między nami, a ja nie wiedziałem, co się działo. Wszystkie emocje ze mnie opadły. Momentalnie poczułem wielkie osłabienie. Zachwiałem się na własnych nogach. Gdyby profesor Klein mnie nie przytrzymał, pewnie leżałbym na ziemi.

- Co się tutaj dzieje? Justin ledwo wróciłeś z kliniki, a już wdajesz się w bójki? Obaj do dyrektora – powiedział nauczyciel.

Nie miałem siły sprzeczać się z nim. Poszedłem za profesorem, ale ciągle trzymałem się ścian. Bałem się, że w każdej chwili mogłem upaść. Nie chciałem, aby cała szkoła widziała, w jakim byłem stanie. Gdy wchodziłem do gabinetu dyrektora, zakręciło mi się w głowie. Podtrzymałem się klamki, kiedy zamykałem drzwi i wziąłem kilka głębszych oddechów. Złe samopoczucie trochę ustąpiło. Podszedłem do biurka, za którym siedział nasz nauczyciel matematyki. Oparłem dłonie na krześle i spojrzałem na mężczyznę.

- Justin nie spodziewałem się, że tak szybko zobaczę cię tutaj. Myślałem, że po takiej chorobie na jakiś czas dasz sobie spokój z bójkami – powiedział dyrektor, gdy pan Klein opuścił jego gabinet.

- A pan by to tak zostawił, gdyby dowiedział się, kto skrzywdził najważniejszą dla pana osobę? Mimo swojego złego samopoczucia nie mogłem mu tego darować. On zgwałcił moją dziewczynę – zacząłem się bronić.

Wiedziałem, że mężczyzna stanie po mojej stronie. Przecież on zawsze wspierał Selenę. Jednak nauczyciel bardzo długo milczał i mnie obserwował. Jego oczy wyrażały głębokie zdziwienie. Kilka lekcji wcześniej próbowałem dowiedzieć się czegoś od niego, niestety on nie chciał mi pomóc. Jednak teraz widoczne zaciekawienie przeszło po jego twarzy.

- Czyli to prawda? Justin skąd o tym wiesz? - dopytywał dyrektor. Wiedziałem, że moja dziewczyna nie powiedziała mu całej prawdy, bo nie chciała robić nikomu problemów, ale w końcu ktoś musiał zająć się tym.

Głośno westchnąłem i opadłem na krzesło, o które ciągle się podpierałem. Podniosłem wzrok na profesora i przeczesałem niespokojnie dłonią włosy.

- Mam swoje źródła. Najpierw rozmawiałem z Seleną. Powiedziała mi, co stało się podczas mojej nieobecności, ale nie chciała mi nic więcej powiedzieć. Moi przyjaciele opowiedzieli mi wszystko. Nawet próbowali mnie powstrzymać, ale ja nie mogłem tego zostawić. Pan zostawiłby taką sprawę bez wynoszenia żadnych konsekwencji? - odparłem. Mój głos podczas wypowiadania ostatniego zdania zaczął się podnosić.

Mark do tej pory siedział cicho. W tym momencie uderzył pięścią o blat biurka, a następnie wstał ze swojego krzesła. Przemierzał gabinet z ironicznym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Miałem wielką ochotę po raz kolejny mu przyłożyć, ale powstrzymałem się ze względu na nauczyciela, który uważnie mnie obserwował.

- Wiesz Bieber? Wcale nie żałuję, że to zrobiłem. Ta szmata powinna wiedzieć, gdzie jest jej miejsce – powiedział zadowolony z siebie.

Nie wytrzymałem. Wstałem ze swojego fotela i chciałem do niego podejść. Niestety nagły ruch spowodował u mnie zawroty głowy. Dyrektor w jednej chwili znalazł się przy mnie. Pomógł mi z powrotem usiąść, a sam podszedł do drzwi, które zamknął na klucz. Wrócił do biurka i chwycił telefon. Wybrał numer, a z rozmowy, jaką przeprowadził, mogłem sądzić, że chodziło o policję. Twarz chłopaka, stojącego przed oknem, momentalnie stała się biała. Czyżby dopiero teraz przestraszył się konsekwencji swojego czynu? Wcale nie było mi go żal. Powinien dostać to, na co zasłużył, czyli długie lata spędzone w areszcie. Przez cały czas starałem się ignorować jego głupie komentarze. Wiedziałem, że nie miałem jeszcze dość sił, aby ponownie się z nim pobić. Miesiąc chemioterapii strasznie wyniszczył mój organizm, więc moja regeneracja energii trwała znacznie dłużej.

Kwadrans później do pomieszczenia weszło dwóch policjantów. Najpierw przeprowadzili rozmowę z naszym dyrektorem, aby dokładnie opisał całą sytuację. Chwilę później Mark stał w kajdankach i odgrażał się, że jeszcze mu za wszystko zapłacę. Wtedy podjąłem decyzję, że nie będę dłużej krył tego człowieka. Nie mogłem pozwolić na to, aby po raz kolejny skrzywdził moją dziewczynę lub inną bliską mi osobę. Zbyt dużo kryłem jego wybryków. Teraz z tym koniec. Musiałem w końcu powiedzieć całą prawdę, choć bałem się, że mogłem za to ponieść poważne konsekwencje.

Jakiś czas rozmawiałem jeszcze z dyrektorem, a następnie on odprowadził mnie do szkolnej pielęgniarki. Starsza kobieta szeroko uśmiechnęła się do mnie, bo kiedyś byłem częstym gościem w jej gabinecie. Często, aby uniknąć lekcji, udawałem, że coś mi dolegało lub po prostu tak jak dzisiaj biłem się z innymi uczniami. Od razu usiadłem na kozetce, a rudowłosa zajęła się oczyszczeniem i opatrywaniem moich ran. Gdy woda utleniona pojawiła się na miejscu, skąd sączyła się krew, poczułem nieprzyjemne pieczenie. Jednak zignorowałem ten dyskomfort, ponieważ w klinice wytrzymywałem gorsze i bardziej bolesne momenty.

Gdy wszedłem z pomieszczenia, zobaczyłem, że dyrektor na mnie czekał. Dokładnie widziałem jego surowy wyraz twarzy. Wiedziałem, że to nie mogło wróżyć nic dobrego. Przez głowę przeleciała mi myśl, iż coś złego stało się mojej dziewczynie. Niepewnie podszedłem do mężczyzny. Bałem się tego, co mogło nastąpić lada moment.

- Justin tym razem daruję Ci tę bójkę. Nie poniesiesz żadnych konsekwencji. Nie tylko ze względu na Selenę. Głównie z tego powodu, że już dzisiaj dużo ucierpiałeś na własnym zdrowiu przez ten swój nieprzemyślany wybryk, choć powinieneś oszczędzać siły po takiej chorobie – powiedział nauczyciel, a ja odetchnąłem z ulgą, że moja ukochana była bezpieczna. Na jego ustach dostrzegłem ledwo widoczny uśmiech, który u niego był rzadkością.

Nie potrafiłem ukryć swojej radości. Gdybym miał na tyle siły, z całą pewnością skakałbym ze szczęścia w tym momencie. Wtedy coś sobie uświadomiłem. Moja mama zabiłaby mnie, gdybym tuż przed maturą został zawieszony w prawach ucznia. Podziękowałem profesorowi i udałem się na lekcje. Spojrzałem na zegarek w komórce. Zostały dwie minuty do dzwonka. Usiadłem na ławce pod salą, gdzie moja klasa miała właśnie zajęcia. Skierowałem swoją twarz w dół i wplotłem palce w swoje długie, lekko przerzedzające się włosy, które podczas leczenia zaczęły w nielicznych miejscach wypadać. Nie chciałem, aby ktokolwiek uczniów widział mnie w takim stanie.

Gdy skończyły się zajęcia, usłyszałem kroki zbliżające się w moją stronę. Nie podnosiłem wzroku, bo tak naprawdę nie chciałem wiedzieć, kto mnie szukał. Nagle poczułem drobną znajomą dłoń na swoim ramieniu. Gwałtownie podniosłem głowę w górę i ujrzałem swojego anioła. Selena stała nade mną ze zmartwieniem wypisanym na twarzy. Wtedy zdałem sobie sprawę, że musiałem bardzo kiepsko wyglądać.

- Justin, co się stało? - spytała.

Dziewczyna usiadła tuż przy mnie, a ja spuściłem wzrok. Jak miałem powiedzieć swojej ukochanej o przebiegu ostatniej godziny. Miała wystarczająco problemów, a ja nie chciałem dokładać jej kolejnych. W końcu w pewnym stopniu to przeze mnie stało się to wszystko. Nie mogłem obronić swojej księżniczki, bo byłem w szpitalu, a Mark wykorzystał okazję.

- Pobiłem się z Markiem – wyszeptałem, patrząc przed siebie.

Wszystkie emocje ze mnie wyparowały. Strach przed odrzuceniem przez Selenę już mi nie doskwierał. Teraz liczyło się tylko to, że chłopak odpowie za wszystkie swoje czyny. W końcu miałem okazję zemścić się na nim za wszystkie przykrości, jakie spotkały mnie przez niego.

- Dlaczego się z nim pobiłeś? - spytała retorycznie, jednak i tak postanowiłem odpowiedzieć na to pytanie.

Nie pewnie podniosłem swój wzrok na Selenę. Nadal byłem zły sam na siebie, że nie było mnie wtedy przy dziewczynie. Powinienem być wtedy w pobliżu i uniemożliwić chłopakowi  jego diabelski plan. Chciałem zawsze chronić ukochaną przed przykrościami. Niestety nie mogłem tego zrobić, bo los za wszelką cenę chciał nas rozdzielić.

- Przyznał się, że to on ciebie skrzywdził. Nie mogłem inaczej postąpić. Musiałem stanąć w twojej obronie. Nie chcę, żebyś znów cierpiała – powiedziałem przejętym tonem.

Moja ukochana patrzyła na mnie w osłupieniu, jakby nie wierzyła w moje słowa. Czyżby moje ślady na twarzy nic nie mówiły o wydarzeniach sprzed godziny? A może szkolna pielęgniarka zdążyła pozbyć się wszelkich dowodów? Selena długo milczała. W końcu odezwała się i zaczęła opowiadać mi historię tego pechowego dnia. Miałem szczęście, że siedzieliśmy wtedy sami na korytarzu. Większość uczniów w tym czasie przebywała na stołówce, gdzie jedli lunch. W innym wypadku dziewczyna nie opowiedziałaby mi o tym przeżyciu. Uważnie słuchałem relacji swojej księżniczki, która ciągle płakała. Podczas jej opowieści moje mięśnie zaczęły się spinać. Miałem ochotę zabić Marka własnoręcznie, a to zrobił mojemu aniołowi.

Gdy skończyła mówić, długo siedziałem i zastanawiałem się, jak powinienem się zachować. Patrzyłem w pewien punkt przed sobą. Nie chciałem jej przestraszyć żadnym nagłym ruchem. W końcu zebrałem się na odwagę i bardzo powoli zacząłem zbliżać się do dziewczyny. Moja ukochana bacznie obserwowała moje ruchy, a w jej ślicznych oczach widziałem przerażenie, jednak nie protestowała. Chwilę później zamknąłem Selenę w szczelnym uścisku. Byłem zawiedziony, gdy dziewczyna nadal siedziała w bezruchu. Chwilę później jednak poczułem, jak oplata mnie swoimi ramionami. Wtedy wiedziałem już, że wszystko jakoś się ułoży. Mógłbym tak spędzić cały dzień. Niestety dzwonek miał dla nas inne plany. Niechętnie wstaliśmy z ławki i powolnym krokiem udaliśmy się na kolejną lekcję.

_________________________________________________________________________________

Po przeczytaniu skomentuj :)

Czy Mark będzie jeszcze w stanie zaszkodzić Justinie i Selenie?
Czy Justinowi uda się posłać Marka na długie lata do więzienia?
Czy Justin i Selena mogą liczyć teraz na spokojny związek?
Czy Selena przekona się w końcu, że Justin chce tylko jej szczęścia?
A może chłopak chce się zabawić tylko uczuciami dziewczyny?
W jaki sposób Justin chce się zemścić na Marku?
Co takiego Justin wycierpiał przez Marka?



wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział XXX

~ Selena ~



Minął tydzień. Chyba najcięższy tydzień w moim życiu. Odwiedzając Justina w klinice widziałam twarz innego chłopaka. Chłopaka, który miał satysfakcję z cierpienia innych osób. Spoglądając na swojego ukochanego widziałam w nim prześladowcę. Wiedziałam, że powinnam wspierać teraz Justina, ale wydarzenia sprzed kilku dni ciągle odbijały się na moim zachowaniu. Im więcej myślałam o tej sytuacji, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że już nic nie będzie takie, jak dawniej.

Pogrążona w swoich myślach weszłam z Caitlin do szkoły. Od czasu tego nieszczęśliwego zajścia, tylko ona się mną opiekowała. Przechodząc obok szafek byłam w szoku, gdy zobaczyłam swojego chłopaka. Przecież miał najwcześniej wyjść z kliniki za tydzień. Nie chciałam z nim teraz rozmawiać. Marzyłam, aby usiąść w ławce i choć na chwilę skupić się na czymś innym, niż przykre i bolesne wspomnienia.

Razem z przyjaciółką zajęłyśmy nasze miejsca. Niestety tego nie przemyślałam, że Justin będzie chciał znów siedzieć ze mną. Spuściłam swój wzrok na dół, aby nie mógł odczytać moich uczuć. Po tym wszystkim bałam się spojrzeć w jego oczy. Wiedziałam, że jak pozna prawdę będzie wściekły. Nie mogłam do tego dopuścić, aby teraz władały nim tak silne emocje. Musiał znać prawdę, ale nie w momencie, gdzie walczył z poważną chorobą. Na szczęście z opresji wyciągnęła mnie Cait. Wytłumaczyła Justinowi, że powinien znaleźć sobie inne miejsce. Niestety mój chłopak nie chciał odpuścić i wyszła z tego jedna wielka kłótnia. Nie chciałam tego słuchać. Miałam większe zmartwienia na głowie. Wtedy wszystko potoczyło się tak szybko.

Przyszedł Chaz i od razu zabrał Justina do swojej ławki. Mój ukochany nie miał nawet czasu zareagować. Wiedziałam, że on nie odpuści. Zawsze musiał postawić na swoim. Byłam pewna, że będzie mnie męczył tak długo, aż pozna prawdę.

Uratował mnie dzwonek na lekcje. Nauczyciel wszedł od razu do sali. Gdy sprawdzał obecność, był w szoku widząc, że Justin jest wśród nas. Cała szkoła od kilku tygodni nie mówiła o niczym innym, jak o chorobie mojego chłopaka. Dlatego nieobecność Justina była idealnym pretekstem dla osób, którym zależało na moim cierpieniu.

Przez całą lekcję czułam na sobie spojrzenie Jusa. Zaraz po dzwonku opuściłam salę. Nie chciałam się teraz tłumaczyć swojemu ukochanemu. Miałam szczęście, bo nasz dyrektor zatrzymał go po zajęciach, aby z nim porozmawiać. Bez zastanowienia udałam się na następną lekcję. Przez cały czas zastanawiałam się, jak wybrnąć z tego wszystkiego. Z jednej strony nie chciałam, aby mój chłopak martwił się o mnie. Z drugiej zaś chciałam, aby mnie w tym momencie wspierał, żeby podszedł do mnie, przytulił mnie i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Przecież kiedyś musi się wszystko ułożyć, prawda?

Rozmyślania tak mnie pochłonęły, że nie zauważyłam, że to już koniec lekcji. Wybiegłam z sali, jak oparzona. Niestety zderzyłam się z jakimś palantem. Stałam na środku korytarza i patrzyłam w podłogę. Bałam się podnieść wzrok. Miałam wrażenie, że z każdej strony czeka mnie niebezpieczeństwo. Wtedy poczułam męską dłoń na swoim podbródku. Od razu wiedziałam do kogo ona należała. Justin próbował skupić moje spojrzenie na sobie, jednak ja starałam się unikać jego wzroku. Mój chłopak przesunął dłonią wzdłuż mojego karku poprawiając zbłąkany kosmyk moich włosów. Tym samym wywołał u mnie falę zimnych dreszczy przebiegających wzdłuż mojego kręgosłupa. Już zapomniałam, jak kojąco ten dotyk działał na moje zmartwienia.


- Powiesz mi, co się dzieje? Odkąd zaczęłaś odwiedzać mnie w szpitalu jesteś dla mnie niedostępna. Dzisiaj ciągle mnie unikasz i nie chcesz ze mną rozmawiać. Chyba zasługuję na jakieś wyjaśnienia – powiedział przejętym tonem. Jego głos drżał od nadmiaru emocji. Wiedziałam, że zachowując się w ten sposób krzywdziłam bliską mi osobę, ale po takich przeżyciach nie potrafiłam inaczej. Czy mogłam po tym wszystkim zaufać jeszcze jakiemuś mężczyźnie? Czy Justin mógł zrozumieć, co przechodziłam w tym momencie?

Niepewnie podniosłam swój wzrok. Justin stał przede mną z troską wymalowaną na twarzy. Martwił się. Był bardziej przejęty mną niż własnym stanem zdrowia. Czy to możliwe, że chłopak dla którego dawniej liczyły się tylko pieniądze dziś patrzy inaczej na świat? Widząc, jak Justin zadręczał się przeze mnie, w moich oczach pojawiły się strumienie łez.


- Chcesz znać prawdę? Zostałam zgwałcona! Lepiej!? - odparłam łamiącym się tonem. Nie czekałam na jego reakcję. Zostawiłam mężczyznę samego na środku korytarza i pobiegłam do łazienki. Tam zamknęłam się w jednej z kabin. Musiałam dać upust swoim emocjom. Chwilę później po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy. Słony płyn ciągle wpadał do moich ust. Miałam już dość takiego życia. Czy ja naprawdę nie mogę być w końcu szczęśliwa?

Usłyszałam czyjeś kroki. Podciągnęłam nogi bliżej klatki piersiowej. Nie chciałam, aby ktokolwiek mnie widział w takim stanie.


- Selena wyjdź. Wiem, że tutaj jesteś. Rozmawiałam z Justinem – powiedziała moja przyjaciółka.

Powoli otworzyłam drzwi. Caitlin od razu odwróciła się w moją stronę. Nie mówiąc nic wyciągnęła ręce w moją stronę. Nie myśląc długo przytuliłam się do dziewczyny, a moje łzy wezbrały na sile. Cait czekała, aż uspokoję się. W końcu udało mi się opanować emocje. Podeszłam do lustra. Byłam cała czerwona od płaczu. Oczy miałam podkrążone i opuchnięte. Przepłukałam twarz zimną wodą. Chwilę później siedziałyśmy już w sali.

Byłam w szoku. Nie widziałam Justina. Zaczęłam zastanawiać się, co się stało z moim chłopakiem. Przez całą lekcję nie potrafiłam skoncentrować się na słowach nauczyciela. Miałam złe przeczucie. Wiedziałam, że stało się coś złego. Niestety moje przypuszczenia potwierdziły się wcześniej niż bym się tego spodziewała. Gdy skończyły się zajęcia, zobaczyłam Justina siedzącego pod klasą. Głowę miał skierowaną ku ziemi. W swoje włosy wplótł palce. Wiedziałam, że nie bez powodu zachowywał się tak a nie inaczej.

Niepewnie podeszłam do chłopaka. Powoli położyłam swoją rękę na jego ramieniu. Nadal bałam się do niego zbliżać. W końcu nadal byłam w nim zakochana. Owszem bałam się każdego jego nagłego ruchu. Jednak tylko przy nim czułam się bezpiecznie. Justin odruchowo gwałtownie podniósł głowę w górę.

Wtedy zdałam sobie sprawę, dlaczego nie było go na lekcji. Miał opuchnięte oko, wokół którego robił się siniak. Na jego ustach było widać rozcięcia a na brodzie nadal szło ujrzeć ślady krwi. Widziałam w spojrzeniu chłopaka, że był zmęczony.


- Justin, co się stało? - spytałam zmartwiona.

Mężczyzna siedzący obok mnie spuścił swój wzrok w dół. Zdawałam sobie sprawę, że nie miał dla mnie żadnych dobrych wieści.


- Pobiłem się z Markiem – wyszeptał patrząc przed siebie.

Nie wierzyłam własnym uszom. On nie mógł tego zrobić. Starałam się oddalić tę myśl. Jednak ślady na jego twarzy mówiły same za siebie. Z jednej strony cieszyłam się, że to zrobił. Udowodnił mi tym, że zmienił się naprawdę i był gotów dla mnie poświęcić wszystko. Z drugiej strony byłam zaniepokojona. Mój chłopak przecież dopiero skończył walkę z poważną chorobą. A teraz co robił? Od razu pakował się w kłopoty. Martwiłam się o niego. Podczas tych wszystkich ostatnich przykrych momentów tylko on mnie wspierał. Przecież dzięki Justinowi poznałam prawdę o swoich biologicznych rodzicach. Odkąd byliśmy razem, zawsze robił wszystko, abym był szczęśliwa i nie groziło mi żadne niebezpieczeństwo.

- Dlaczego się z nim pobiłeś? - spytałam retorycznie.

Mężczyzna niepewnie podniósł na mnie swój wzrok. W jego oczach widziałam ból. Wcale mu się nie dziwiłam. Właśnie tego starałam się uniknąć. Krzywdziłam go swoim zachowaniem, kiedy on potrzebował pocieszenia. Jednak miał prawo wiedzieć, co stało się podczas jego nieobecności.

- Przyznał się, że to on Ciebie skrzywdził. Nie mogłem inaczej postąpić. Musiałem stanąć w twojej obronie. Nie chcę, żebyś znów cierpiała – powiedział przejętym tonem.

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Czyżby mój prześladowca naprawdę ujawnił się przed Justinem? Wiedziałam, że w końcu pozna prawdę. Wtedy postanowiłam opowiedzieć o wszystkim swojemu chłopakowi. Po raz kolejny powróciłam pamięcią do tego pechowego dnia.



~Flashback~


Po ostatniej lekcji podeszłam do swojej szafki. Kolejny raz widziałam tam Marka. Chłopak nie mógł znieść myśli, że nie jestem nim zainteresowana. Robił wszystko, aby zwrócić na siebie moją uwagę. Jednak nie był wstanie zastąpić Justina. To przecież do niego należało moje serce. Włożyłam książki i zeszyty do szafki. Zabrałam tylko zeszyt do angielskiego. Miałam napisać esej na następny dzień. Schowałam notatki do torebki i skierowałam się do wyjścia.

Przy drzwiach czekał na mnie Chaz. Mieliśmy pójść do niego na korepetycje z matematyki. To było dziwne. Na początku nie chciałam słyszeć o spędzaniu czasu w jego towarzystwie. A teraz byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Dzięki niemu poznałam prawdę o uczuciach Justina. Pomógł mi wydać pierwszą płytę. A zaraz po zakończeniu szkoły miałam jechać w trasę koncertową. Czy to nie było zadziwiające, jak łatwo przejść od nienawiści do przyjaźni?

- Kochanie dokąd mi uciekasz? - usłyszałam za sobą głos Marka.

Starałam się go unikać. Przyspieszyłam kroku, aby szybciej dotrzeć do swojego przyjaciela. Niestety nie było mi to dane. Mój oprawca jednym szarpnięciem położył mnie na ziemi. Zaczął mnie ciągnąć w kierunku łazienki. Krzyczałam, ile sił miałam w płucach. Niestety wszystko poszło na marne. W budynku nie było już nikogo poza nami. Próbowałam z nim walczyć. Szarpałam się, drapałam go, kopałam. Niestety napastnik okazał się silniejszy.

Doprowadził mnie do łazienki siłą. Tam popchnął mnie na kabinę. Poślizgnęłam się na mokrej podłodze. Straciłam równowagę i uderzyłam głową o klamkę. Poczułam ostry ból przeszywający moją głowę. Otoczyła mnie ciemność. Nie docierały do mnie żadne bodźce z zewnątrz. Czas zlewał się ze sobą. Sekundy stawały się minutami. Minuty godzinami, godziny dniami, dni latami. Trwałam w zawieszeniu. Nie miałam pojęcia, co działo się ze mną.

Nagle ocknęłam się. Jasne światło raziło moje oczy. Mark stał nade mną z parszywym uśmiechem na twarzy. Wtedy do pomieszczenia wbiegł Chaz. Mój napastnik zapiął swoje spodnie i zwycięsko zaśmiał się. Z moich oczu popłynęły strumienie łez. Wiedziałam, że mężczyzna dostał to, o czym marzył.

Mój przyjaciel widząc do rzucił się z pięściami na Marka. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Podciągnęłam kolana pod brodę i objęłam je swoimi rękoma. Łzy z moich oczu płynęły coraz bardziej z każdą chwilą. Chwilę później Chaz zjawił się tuż przy mnie. Powoli pomógł mi wstać z podłogi. Dopiero wtedy zobaczyłam swoje obrażenia. Moja sukienka była porwana. Nogi i ręce miałam podrapane. Każda część ciała mnie bolała. Chłopak nie czekał długo. Zabrał mnie do swojego samochodu i ruszył w stronę szpitala.

~End Flashback~


Justin uważnie słuchał moich relacji. Z każdą chwilą widziałam, jak jego mięśnie spinają się. Długo siedział i patrzył przed siebie. W końcu niepewnie zaczął zbliżać się do mnie. Bałam się tego, co mogło nastąpić. Jednak w jego oczach widziałam tylko troskę i miłość. Mój chłopak delikatnie przytulił mnie do siebie. Początkowo siedziałam i bałam się wykonać jakikolwiek ruch. W pewnym momencie przełamałam swoje lęki. Mocniej objęłam mężczyznę wtulając się w jego ciało. Z jedynej przyjemnej chwili od dłuższego czasu wyrwał mnie dźwięk dzwonka oznaczającego koniec przerwy. Niechętnie wstaliśmy z wygodnej ławki i udaliśmy na kolejne zajęcia.

Po przeczytaniu skomentuj :)

Czy między Justinem a Seleną zacznie się znów układać?
Czy Selena poradzi sobie po tak traumatycznych przeżyciach?
Czy Justinowi coś grozi po pobiciu Marka?
Czy Mark zostawi w spokoju Selenę?

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Rozdział XXIX

~ Justin ~



Minął miesiąc odkąd leżałem w klinice. Tydzień temu skończyłem chemioterapię. Gdy Selena odwiedziła mnie pierwszy raz w szpitalu byłem bardzo szczęśliwy. Tak bardzo tęskniłem za tą dziewczyną. Miałem nadzieję, że Mark w końcu przestał nękać moją ukochaną. W końcu od czasu tego incydentu na korytarzu szkolnym nie miałem więcej informacji, żeby próbował się zbliżyć do mojej księżniczki.

Jednak przy każdej wizycie Selena była dziwnie przybita. Nie miałem pojęcia, co działo się z moją dziewczyną. Cały czas mnie unikała. A raczej unikała każdego mojego nagłego ruchu. Byłem ciekaw, co takiego spowodowało, że moja ukochana nie chciała mnie nawet przytulać.

Od rana leżałem w łóżku szpitalnym. Próbowałem dodzwonić się do Seleny. Niestety za każdym razem moja miłość odrzucała moje połączenia. Nagle do sali weszła moja lekarka. Była to piękna kobieta zaraz po studiach. Miała szczupłe długie nogi i ciemne kruczoczarne włosy sięgające pasa. Na jej małym, zgrabnym nosku osadzone były wąskie okulary w białych oprawkach. Swoje ciemne oczy koloru gorzkiej czekolady zawsze podkreślała zieloną kredką. Była szczupłą kobietą, ale nie była za specjalnie wychudzona.

Lekarka stanęła przy moim łóżku. Wzięła w swoje drobne dłonie moją kartę pacjenta i długo wpatrywała w wyniki badań. Chwilę później spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. Jej uśmiech przypominał mi o mojej dziewczynie. Selena uśmiechała się w podobny sposób.

- Wychodzi na to, że dziś się pożegnamy Justin. Tylko pamiętaj o diecie i badaniach kontrolnych, co dwa tygodnie – powiedziała odkładając moją kartę z powrotem na miejsce.

Nie mogłem ukryć swoich emocji. Gdy tylko lekarka wyszła z mojego pokoju zacząłem skakać po pokoju i krzyczeć ze szczęścia. Po chwili podszedłem do swojego łóżka. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Była godzina 6:23. Jeśli bym się pospieszył, zdążyłbym jeszcze dojechać do szkoły na lekcje. Nie zastanawiając się długo wybrałem numer swojego taty. Opowiedziałem mu o relacji mojej lekarki, a on obiecał, że za chwilę zjawi się w szpitalu.

Wiedziałem, że mój ojciec dotrzyma danego słowa, więc szybko zacząłem pakować swoje rzeczy. Czułem się znacznie lepiej, niż przed pobytem w klinice. Jednak nadmierny wysiłek fizyczny nadal powodował u mnie wielkie zmęczenie. Zeszyty szkolne od razu schowałem do plecaka, bo chciałem spędzić dzisiejszy dzień na zajęciach w szkole.

To może się wszystkim wydawać dziwne, ale naprawdę tęskniłem za siedzeniem w szkolnej ławce. Brakowało mi przyjaciół. Poza tym miałem nadzieję, że któryś z nich wiedział, co działo się z moją dziewczyną.

Kolejny raz tego dnia próbowałem dodzwonić się do Seleny. Oczywiście nie przyniosło to żadnych skutków, bo moja ukochana znów odrzuciła. Wtedy do pomieszczenia wszedł mój tata z wypisem. Widząc dokument w jego dłoni uśmiechnąłem się szeroko. Ubrałem na siebie kurtkę, a mój ojciec pomógł mi zabrać wszystkie rzeczy. Każda chwila, która przybliżała mnie do powrotu do domu powodowała, że byłem coraz bardziej podekscytowany.

Gdy dotarłem na miejsce od razu pobiegłem do swojego pokoju. Tam wyciągnąłem z szafki czyste ubrania i poszedłem pod prysznic. Przez tyle czasu leżałem w szpitalu, że zaczęło brakować mi nawet własnej łazienki. Kiedy skończyłem się myć, wróciłem na dół. Mama przywitała mnie szerokim uśmiechem. Nagle usłyszałem pisk swojej młodszej siostry dobiegający z kuchni. Bez zastanowienia poszedłem sprawdzić, co Jazmyn znów zrobiła.

Stojąc w drzwiach kuchennych widziałem, jak moja siostrzyczka prowadzi wojnę na płatki z młodszym bratem. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Widząc, że nie prędko zakończy się ta bitwa postanowiłem przerwać ich zabawę. Podszedłem do dwójki dzieci, które nadal nie zwracały uwagi na moją obecność.

- Jazmyn nie grzecznie jest tak rzucać jedzeniem – powiedziałem z uśmiechem. Oparłem się o blat szafki kuchennej i czekałem na reakcję swojej siostry.

Dziewczynka słysząc mój głos odłożyła swoje płatki na stół. Nim się zorientowałem stała już przy mnie i wyciągała do mnie swoje ręce. Czego się spodziewałem? Przecież od małego nauczyłem Jazy bycia w moich ramionach. Głośno westchnąłem, jednak wziąłem swoją siostrę na ręce.

- Kiedy wróciłeś? - spytała z radością w swoim piskliwym głosie.

Powolnym krokiem skierowałem się do salonu. Jaxon oczywiście chcąc słyszeć moje relacje ze szpitala ruszył za nami biegiem. Gdy usiadłem na kanapie, moje rodzeństwo od razu mnie otoczyło. Młodszy brat od razu usiadł na moich kolanach, a siostra wtulała się w mój bok.

- Wróciłem przed chwilą i od razu słyszałem wasze piski – odparłem łaskocząc dwójkę niesfornych dzieci.

Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy. Nadszedł czas, abym w końcu po długiej przerwie odwiedził swoją szkołę. Wstałem z wygodnej kanapy. Poszedłem do kuchni i zacząłem przygotowywać sobie lunch do szkoły według zaleceń lekarza. Wyciągnąłem z szafki dżem truskawkowy, którym posmarowałem kromki chleba. Gotowe drugie śniadanie schowałem do swojego plecaka.

Sprawdziłem jeszcze raz, czy wszystko spakowałem. Gdy byłem już gotowy do wyjścia podałem mamie listę dotyczącą mojej diety. Z szuflady wyjąłem kluczyki i dokumenty od samochodu. Pożegnałem się z bliskimi i ruszyłem w stronę szkoły.

Wchodząc do wielkiego starego budynku byłem w wielkim szoku. W środku nic, dosłownie nic się nie zmieniło. Podchodząc do swojej szafki zauważyłem Selenę. Szła w stronę sali z matematyki. Przy boku mojej dziewczyny niespokojnie kroczyła Caitlin. Ciągle odwracała się w tył, jakby sprawdzała, czy nikt ich nie śledził. Włożyłem niepotrzebne książki do swojej szafki i od razu udałem się na lekcje.

Klasa matematyczna wyglądała normalnie. Prawie normalnie. Odkąd byłem z Seleną to ja siedziałem z nią w ławce. Teraz moje miejsce zajmowała najlepsza przyjaciółka mojej księżniczki. Dziewczyny chyba jeszcze nie zauważyły mojego przybycia. Postanowiłem to wykorzystać. Stanąłem przy ławce i lekko szturchnąłem Cait w ramię. Ukochana mojego przyjaciela od razu podniosła na mnie swój wzrok.

- To chyba moje miejsce, prawda? - spytałem retorycznie. Wiedziałem, że podczas mojej nieobecności w szkole coś się zmieniło. Jednak nie miałem pojęcia, co się stało.

- Justin przykro mi. Nie dzisiaj. Usiądź z Chazem lub Ryanem – powiedziała unikając mojego spojrzenia.

Spojrzałem pytająco na swoją dziewczynę. Ta tylko wzruszyła ramionami a w jej pięknych oczach pojawiły się łzy. Stałem w miejscu czekając na jakieś wyjaśnienia ze strony Seleny, ale wszystko na marne. Moja ukochana oparła swoją głowę na ramieniu Caitlin i nie odezwała się do mnie ani słowem. W tym samym momencie do klasy weszli moi przyjaciele. Ryan widząc, co się dzieje od razu zabrał mnie do swojej ławki. Nie rozumiałem nic z tego, co działo się wokół mnie.

Już miałem spytać się Ryana, co takiego wydarzyło się podczas mojej nieobecności, ale zadzwonił dzwonek oznaczający początek lekcji, a nauczyciel od razu wszedł do sali. Dyrektor zaczął sprawdzać obecność.

- Bieber – usłyszałem swoje nazwisko z jego ust.

- Jestem – odpowiedziałem niepewnie.

Mężczyzna podniósł na mnie swój wzrok. Był widocznie zaskoczony moją obecnością. Chwilę wpatrywał się we mnie, ale powrócił do sprawdzania obecności. Gdy skończył podyktował nam temat lekcji i zaczął prowadzić zajęcia. Przez cały czas spoglądałem na swoją dziewczynę, ale ona ciągle swój wzrok miała wbity w zeszyt. Sam starałem się prowadzić jakieś notatki, ale bez skutecznie. Byłem tak pogrążony myślami, że nie nadążałem przepisywać rozwiązań z tablicy. W końcu uratował mnie dzwonek na przerwę. Miałem nadzieję, że w końcu wyrwę się z tego pomieszczenia i na spokojnie porozmawiam ze swoją dziewczyną.

Właśnie tylko miałem taką nadzieję, bo nasz nauczyciel postanowił ze mną porozmawiać. Myślałem, że może on powie mi coś na temat Seleny. Niestety pomyliłem się po raz kolejny tego dnia. Dyrektor zadawał mi pytania dotyczące mojego samopoczucia. Pytał, jak zniosłem chemioterapię. Chciał się dowiedzieć, czy w końcu wyzdrowiałem. W końcu odpowiedziałem na wszystkie jego pytania. Przez otwarte drzwi zobaczyłem, jak moja dziewczyna szła razem ze swoją przyjaciółką na następną lekcję. Musiałem po prostu zadać to pytanie naszemu nauczycielowi. Z całego grona pedagogicznego tylko on mógł znać prawdę na temat dziwnego zachowania Seleny.

- Wie pan, co się stało Selenie? Od kilku dni dziwnie się zachowuje. W szpitalu nie pozwalała mi się nawet dotknąć, a teraz nie chce ze mną rozmawiać. Naprawdę martwię się o nią, ale nikt mi nie chce nic powiedzieć – powiedziałem przygnębiony.

Dyrektor długo mi się przyglądał, jakby analizował moje słowa. Jego wyraz twarzy stał się bardziej zatroskany. Wtedy już wiedziałem, że wydarzyło się coś złego.

- Przykro mi Justin. Nie mogę Ci nic powiedzieć. Jeśli Selena zechce sama Tobie wszystko opowie – odparł wstając z krzesła i zabierając dziennik.

Wiedziałem, że już nic więcej nie dowiem się od niego. Wyszedłem z klasy i zastanawiałem się, co takiego stało się mojej dziewczynie. Musiałem jakoś dowiedzieć się prawdy. Tylko jak to zrobić?

Zadzwonił dzwonek oznaczający koniec przerwy. Niechętnie udałem się w stronę swojej klasy. Zająłem swoje miejsce obok Chaza. Mój przyjaciel uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Widziałem w jego oczach, że znał prawdę dotyczącą dziwnego zachowania Seleny. Już miałem zadać mu pytanie, ale do sali wszedł nauczyciel. Dlaczego tak po prostu nie mogłem się dowiedzieć, co działo się z moją dziewczyną?

Lekcja dłużyła mi się w nieskończoność. Chciałem już wyjść z tej sali. Chciałem porozmawiać z Chazem lub swoją ukochaną. Chciałem po prostu poznać prawdę. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy Selena nie przestała mnie kochać. Szybko odrzuciłem od siebie ten pomysł. Gdyby to była prawda, pierwszy dowiedziałbym się o tym.

Byłem tak pochłonięty rozmyśleniami na temat swojego związku, że nie zauważyłem, kiedy zadzwonił dzwonek. Szybko pozbierałem swoje rzeczy. Wyszedłem z klasy zanim ktokolwiek zdążył mnie zawołać. Niestety przez pośpiech zderzyłem się z jakąś osobą. Powoli zacząłem podnosić swój wzrok. Przede mną stała ona. Moja piękna dziewczyna stała z wbitym w podłogę wzrokiem. Delikatnie uniosłem podbródek Seleny, aby spojrzała w moje oczy. Jednak ona unikała mojego spojrzenia.

Staliśmy na środku korytarza. Wokół nas chodziło pełno uczniów i nauczycieli. Nikt nie zwracał uwagi na naszą dwójkę, jakby nas tam w ogóle nie było. Delikatnie przesunąłem swoją dłoń wzdłuż karku swojej wybranki, poprawiając przy tym włosy Seleny.

- Powiesz mi, co się dzieje? Odkąd zaczęłaś odwiedzać mnie w szpitalu jesteś dla mnie niedostępna. Dzisiaj ciągle mnie unikasz i nie chcesz ze mną rozmawiać. Chyba zasługuję na jakieś wyjaśnienia – mówiłem przejętym tonem głosu.

Dziewczyna podniosła na mnie swój wzrok. W jej pięknych brązowych oczach błyszczały łzy. Twarz Seleny wyrażała ból i smutek. Bardzo dużo smutku. Wtedy już wiedziałem, że to nie wróżyło nic dobrego.

- Chcesz znać prawdę? Zostałam zgwałcona! Lepiej!? - powiedziała łamiącym się tonem. Odeszła zapłakana. A raczej pobiegła w stronę łazienki.

Chciałem pójść za swoją ukochaną, niestety nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Stałem, jak zamurowany na środku korytarza. W uszach ciągle słyszałem słowa swojej dziewczyny. „Zostałam zgwałcona!” - rozbrzmiewało echem w mojej głowie. Kto mógł zrobić takie świństwo mojej księżniczce?
_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj




Czy Selena powiedziała prawdę Justinowi?
Jeśli tak to kto skrzywdził dziewczynę?
Czy Justin pozna całą prawdę?
Czy Justin naprawdę już wyzdrowiał?

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział XXVIII

~ Selena ~



Justin od kilku dni był już w klinice. Lekarze nie chcieli mnie do niego wpuścić. Twierdzili, że tylko rodzina może go odwiedzać. Cały czas byłam w kontakcie ze swoim chłopakiem.

Martwiłam się stanem zdrowia swojego chłopaka. Chciałam, aby jak najszybciej wyzdrowiał. Chciałam mieć, go już przy sobie. Wiem, może wtedy myślałam egoistycznie, ale dla mnie każdy dzień bez niego powodował w moim sercu coraz większą pustkę.

Kolejny dzień. Kolejnych kilkanaście godzin bez mojego ukochanego. Kolejnych kilkaset minut cierpienia z powodu braku mojego ukochanego przy moim boku.

Wstałam z łóżka i po raz kolejny w tym tygodniu. Bez entuzjazmu udałam się w stronę łazienki zabierając z szafy pierwsze lepsze ubrania. Zabierając swoją torbę z biurka od razu podniosłam swój telefon. Odruchowo spojrzałam na wyświetlacz. Okazało się, że mam nieodebrane połączenie od swojego chłopaka. Nie zastanawiając się długo wybrałam jego numer telefonu.

- Cześć kochanie – usłyszałam słaby głos Justina.

- Cześć Justin. Dobrze się czujesz? - Spytałam zmartwiona.

- Tak kochanie. Nie martw się. To tylko skutek uboczny chemioterapii, ale lekarze mówią, że jest coraz lepiej i gdy tylko skończę dostawać kroplówki z chemią będziesz mogła mnie odwiedzić – powiedział pełen entuzjazmu.

Słysząc to szeroko się uśmiechnęłam. Ten dzień zaczął się naprawdę pięknie. Miałam nadzieję, że cały będzie taki radosny.

- Wiesz już kiedy, przestaniesz dostawać te kroplówki? - Spytałam z nadzieją w głosie.

- Jeszcze nie maleńka, ale mam nadzieję, że to już niedługo – odparł pogodnym tonem – kochanie, nie zatrzymuję Cię dłużej, bo musisz iść do szkoły – powiedział zmartwiony.

Pożegnałam się ze swoim ukochanym i szczęśliwa zbiegłam na dół. W kuchni przyrządziłam sobie śniadanie do szkoły. Schowałam jedzenie do torebki, po czym wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu.

Gdy dojechałam do szkoły od razu udałam się do sali z matematyki. Przy mojej ławce już siedziała Cait, a Chaz z Ryanem tuż przed nią. Wiedziałam, że Ryan cierpi, bo jego dziewczyna wyjechała na Florydę z rodziną. Trochę dziwiłam się rodzicom Ashley, że zdecydowali się przeprowadzić na dwa miesiące przed maturą ich córki. Czyżby tak bardzo im zależało na szczęściu ich jedynego dziecka?

Wiedziałam, co czuje przyjaciel mojego chłopaka. W końcu czułam się tak samo teraz, gdy Justin leży w klinice, a ja nie mogę odwiedzić swojego ukochanego.

Caitlin widząc moje przygnębienie od razu do mnie podbiegła i mocno przytuliła się do mnie. Nim się obejrzałam z moich oczu zaczęły płynąć strumienie łez. Dlaczego tak ciężko mi było bez chłopaka, którego jeszcze kilka tygodni temu unikałam?

- Selena wiesz, co się dzieje z Justine? Od waszej wycieczki z Nowego Jorku nie ma go w szkole. Pokłóciliście się? Przeziębił się? - Ryan zasypywał mnie pytaniami.

Usiadłam na krześle i powoli zaczęłam wyciągać książki z torby. Po chwili spojrzałam na Chaza i Cait. Po ich minach widziałam, że też czekają na moją odpowiedź. Od kilku dni unikałam już tego tematu. Jednak nasi przyjaciele mieli prawo poznać prawdę o chorobie mojego chłopaka.

- Justin leży w klinice. Jest chory na białaczkę. Bierze chemioterapię i nikt poza rodziną na razie nie może go odwiedzać, dopóki jego odporność się nie zwiększy – powiedziałam smutna.

Wiedziałam, że chłopcy mają jeszcze mnóstwo pytań dotyczących stanu zdrowia Justina. Jednak musieli się z tym wstrzymać, bo zadzwonił dzwonek i do klasy wszedł nauczyciel.

Dyrektor co chwilę spoglądał na mnie zmartwionym wzrokiem. Wiedziałam, że martwił się o mnie, zwłaszcza po moich przeżyciach, które miał udokumentowane w szkolnych aktach. Całą lekcję byłam mentalnie nieobecna, dlatego nawet nie mam pojęcia, jakim cudem w moim zeszycie znalazły się wszystkie notatki.

Gdy zadzwonił dzwonek, jak najszybciej uciekłam z sali. Nie chciałam, aby mnie ktokolwiek zatrzymywał. Nie chciał z nikim rozmawiać. Chciałam być sama. Chciałam być przy Justinie. Dlaczego lekarze nie pozwalają mi się z nim zobaczyć?

Niestety wychodząc przez drzwi z kimś się zderzyłam. Chciałam, jak najszybciej uciec z tego miejsca, ale na swoim ramieniu poczułam silną męską dłoń.

- Dokąd uciekasz księżniczko? - Usłyszałam ten parszywy i denerwujący głos.

Powoli odwróciłam się w stronę mężczyzny. Niechętnie i z wielką obawą podniosłam swój wzrok na towarzysza. Przede mną stał Mark. Ten sam Mark, który na imprezie u Chaza próbował mnie wykorzystać.

- Nie twój zasrany interes – syknęłam głosem pełnym jadu.

Chłopak od razu przyparł mnie do ściany odcinając mi powoli dostęp tlenu. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co on chce zrobić. Bałam się, że on może mi zrobić krzywdę na oczach całej szkoły i nikt na to nie zareaguje.

Twarz Marka wyrażała złość. Z każdą kolejną chwilą moje ciało było ogarnięte większym paraliżem. Ten chłopak był nie obliczalny. Miałam już okazję się przekonać o tym.

Nim się zorientowałam ktoś odciągnął mojego napastnika silnym szarpnięciem. Mark stracił pewny grunt pod nogami i upadł na podłogę, oddając mi przy tym normalny dopływ tlenu do mojego organizmu. Przestraszona podniosłam wzrok na swojego wybawcę. Lub raczej wybawców. Przede mną stali Chaz z Ryanem. Ryan pochylił się nad leżącym na ziemi Markiem i podniósł go za koszulkę. Przyparł chłopaka do ściany, przy której jeszcze przed chwilą sam mnie więził.

- To że Biebera nie ma w szkole, nie znaczy, że musisz przystawiać się do jego laski. Jeszcze raz zobaczę Cię przy Selenie a inaczej porozmawiamy, zrozumiano? - Wycedził z zaciśniętymi zębami.

Przyjaciel mojego chłopka puścił Marka i odszedł nie oglądając się za siebie. A ja dalej tkwiłam w tym samym miejscu zastanawiając się, co się dzieje. W tym samym momencie podeszła do mnie Cait. Dziewczyna od razu wyrwała mnie z zamyślenia. Szybko udałyśmy się na następną lekcję.

Chciałam, aby ten dzień się już skończył. Chyba nie mogło być już gorzej. Co jeszcze musiało się stać, aby Mark w końcu dał mi spokój?

Siedząc na lekcjach nie mogłam się skupić na słowach nauczyciela. Byłam za bardzo pochłonięta rozmyślaniem. Nie miałam pojęcia, czego Mark chciał ode mnie. Dlaczego tak bardzo mu zależało na tym, aby zniszczyć mi życie? A może miało to związek z Justinem?

Z każdą minutą byłam coraz bardziej skupiałam się na własnych myślach. Siedziałam patrząc w jeden punkt na ścianie. Nie docierało do mnie nic się do mnie mówiło. Zastanawiałam się, dlaczego ja zawsze muszę mieć pod górkę? Nie mogę być szczęśliwa, jak większość ludzi? Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane? Przecież nigdy nikogo nie skrzywdziłam umyślnie. Więc za co los mnie tak karze?

Po powrocie do domu od razu położyłam się na łóżku w swoim pokoju. Chciałam zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Nie mogłam się doczekać, aż Justin wyjdzie ze szpitala. Wiedziałam, że gdy mój chłopak będzie znów przy mnie moje życie wróci do normy.

Leżąc i myśląc o swoim chłopaku zasnęłam. Obudził mnie dopiero mój dzwoniący telefon. Miałam wrażenie, że to mi się tylko śni, ale dźwięk z każdą chwilą się nasilał.

Niechętnie podniosłam urządzenie ze swojego łóżka i przeciągnęłam palcem po ekranie, aby odebrać połączenie.

- Cześć księżniczko – usłyszałam pogodny ton Justina.

- Cześć Justin. Jak się czujesz kochanie? - Spytałam przeciągając się na łóżku.

Usłyszałam, jak mój chłopak zaczyna się śmiać. Momentalnie przed oczami stanął mi obraz szeroko uśmiechającego się chłopaka. Tęskniłam za nim i już nie mogłam się doczekać naszego ponownego spotkania.

- Czuję się znacznie lepiej. Kochanie słyszałem, że miałaś nie najlepszy dzień w szkole. Jak się czujesz po tym wszystkim? - Spytał zmartwionym tonem mój ukochany.

Niestety tym pytaniem spowodował, że znów wróciłam pamięcią do nieprzyjemnych chwil. Oczami wyobraźni po raz kolejny przeżyłam moment ataku Marka. Na samo wspomnienie tego zdarzenia moim ciałem wstrząsnęły dreszcze.

- Justin nie martw się. Uwierz jest dobrze – skłamałam.

Nie chciałam niepotrzebnie go martwić. On powinien zadbać teraz o własne zdrowie a nie przejmować się moim samopoczuciem. To takie dziwne. Jeszcze kilka tygodni temu nie przejmowałabym się chorobą Justina, ani on moim samopoczuciem. Czy to nie jest zaskakujące, jak łatwo wszystko się zmienia? Nawet ludzie z czasem się zmieniają. Jakby mi wtedy ktoś powiedział, że moją największą miłością zostanie Justin to chyba bym tą osobę wyśmiała prosto w twarz. A dziś? Dziś jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Mam kochającego chłopaka, którego kocham nad życie.

- Mała nie kłam. Wiem, że nie jest dobrze. Przede mną tego nie ukryjesz – powiedział po chwili do telefonu.

Głośno westchnęłam. Cóż miał rację. Tyle razy widział moją reakcję na podobne zachowanie z jego strony, więc wiedział, jak się reaguję na w takich sytuacjach. Przed nim naprawdę nie mogłam niczego ukryć.

- Zgoda. Nie czuję się najlepiej. Najchętniej siedziałabym do matury w domu. Nie chcę znów widzieć Marka. Boję się, co on może mi zrobić. Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę, że Chaz i Ryan go wtedy powstrzymali. Nie wiem, jak by się to skończyło, gdyby nie oni – odparłam starając się ukryć smutek.

Rozmawialiśmy jeszcze z dobrą godzinę. Justin próbował mnie pocieszać. Tłumaczył, że w końcu wszystko się ułoży. Mówił, że chłopcy nie dopuszczą do tego, aby Mark mi zagrażał. Jednak to nie rozwiało moich obaw. Naprawdę byłam przerażona myślą, że następnego dnia znów spotkam w szkole psychopatę, który chce mnie skrzywdzić.

Chciałam, aby Justin był przy mnie. Chciałam, aby to on mnie chronił przed Markiem. Chciałam móc się do niego przytulać w razie ogarniającej mnie fali smutków.

Mogłam wtedy rozmawiać z nim cały dzień, ale niestety ktoś nam przerwał. Usłyszałam w telefonie kobiecy głos, który kazał mojemu chłopakowi kończyć rozmowę, bo miał iść na badania.

Po zakończonej rozmowie udałam się pod prysznic. Gdy wróciłam do pokoju od razu poszłam spać.
_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj

Proszę komentujcie każdy przeczytany rozdział. Dla Was to tylko chwila. A dla mnie motywacja do dalszego i szybszego pisania dla Was rozdziałów.
W ostatnich komentarzach dostałam pytanie, czy pojawi się jeszcze jakaś wzmianka o Marku. Dlatego pojawia się taki a nie inny rozdział.
Początkowo miałam trochę inne plany, ale pisząc ten rozdział dostałam natchnienia na większe zamieszanie w życiu głównych bohaterów.
Jak pewnie zauważyliście rozdział jest nieco dłuższy, niż wszystkie dotychczasowe rozdziały. Będę się teraz starać pisać rozdziały mniej więcej zbliżone długością do tego.
Mam też do Was wielką prośbę.
Mianowicie – moja przyjaciółka wraca po długiej przerwie do pisania opowiadań (nie są to opowiadania o Justinie, ale powiem Wam szczerze są bardzo ciekawe, bo sama je czytam odkąd razem zaczęłyśmy przygodę z pisaniem), dlatego proszę Was abyście odwiedzili jej bloga i pomogli jej wrócić do najwyższej formy. Ona naprawdę bardzo dobrze pisze. Mam nadzieję, że Wam również spodobają się jej blogi tam bardzo, jak mi.

Czy Selena odwiedzi Justina w szpitalu?
Czy Mark da spokój Selenie?
Czy przyjaciele Justina dopilnują, aby jego dziewczynie nie stała się krzywda?

Kto poważnie namiesza w życiu Seleny i dlaczego?

piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział XXVII

~ Selena ~


Całą noc rozmyślałam nad tym, co dzieje się z moim chłopakiem. Martwiłam się jego stanem zdrowia. Wiem, że nie chciał mnie martwić, bo miałam wystarczająco zmartwień, ale nie mogłam przejść obojętnie obok jego cierpienia.

Rano nie mogłam już dłużej wytrzymać tej niepewności. Musiałam dowiedzieć się, co jest Justinowi. Ubrałam na siebie szlafrok i wyszłam ze swojego pokoju. Miałam nadzieję, że mój ukochany już nie śpi.

Zapukałam do jego drzwi. Od razu usłyszałam stłumione „proszę”. Bez zastanowienia weszłam do środka. Chłopak stał tyłem do wejścia i szukał czegoś w swojej torbie. Mój ukochany ledwo trzymał się na nogach, a ja nadal nie miałam pojęcia, jaka jest tego przyczyna.

Mężczyzna wyciągnął opakowanie tabletek. Usiadł na łóżku i zażył pastylkę popijając lek szklanką wody. Gdy odłożył kubek na szafkę mocno wtuliłam się do jego ciała. Byłam naprawdę ciekawa, co dolega Justinowi.

- Kochanie powiesz mi, co się dzieje? Widzę, że coś jest nie tak – powiedziałam zmartwionym tonem.

Chłopak odsunął się ode mnie. Spojrzał w moją stronę z bólem wypisanym na twarzy. Widziałam, że bardzo się czymś martwił.

- Selena to jest trudne do wytłumaczenia. Nie wiem, jak mam Ci to wszystko powiedzieć. Dopiero między nami zaczęło się układać, a teraz mogę stracić to wszystko – powiedział spoglądając na swoje dłonie.

Nadal nic nie rozumiałam. Spojrzałam na mężczyznę i złączyłam nasze ręce. Czekałam, aż podniesie swój wzrok na mnie. Gdy spojrzał w moje oczy, zauważyłam, że jego piękne brązowe tęczówki są wypełnione łzami. Co do cholery go doprowadziło do takiego stanu?

- Jestem chory. Mam białaczkę. Od poniedziałku zaczynam chemioterapię – odparł ledwo słyszalnym głosem.

Nie mogłam uwierzyć, w to co powiedział. Jednak nagle wszystko zaczęło składać się w całość.

Podczas mojej miesięcznej nieobecności w szkole, Justin przez prawie dwa tygodnie mnie nie odwiedzał. Na początku myślałam, że nie miał czasu, aby mnie dziennie odwiedzać. Teraz zrozumiałam już wszystko.

Mocno przytuliłam swojego chłopaka. Bałam się, że mogę go stracić, a tego bym nie przeżyła. Nie mogłam stracić kolejnej osoby, na której mi zależy. Za dużo już w życiu przeszłam, aby móc pożegnać się na zawsze z Justinem.

- A co mówią lekarze? - Spytałam z nadzieją.

- Mówią, że bardzo szybko u mnie to wykryli, a rak nie jest złośliwy i sama chemioterapia powinna pomóc. Niestety najbliższy miesiąc muszę spędzić w szpitalu. Rodzice rozmawiali z nauczycielami i przez całe leczenie, będę miał lekcje w szpitalu. Wrócę przed samą maturą i będę strasznie tęsknił, gdy będziesz daleko ode mnie. Mam nadzieję, że będziesz mnie odwiedzać, bo inaczej zwariuję bez Ciebie – odparł mocno mnie przytulając. 


~ Justin ~


Cieszyłem się, że miałem już rozmowę z Seleną za sobą. Mieliśmy się szykować na spotkanie z biologiczną babcią mojej dziewczyny, kiedy zadzwoniła moja mama. Wiedziałem, że odkąd dowiedziała się o mojej chorobie, nie mogła przestać zamartwiać się moim stanem zdrowia. Jednak czegoś takiego nie spodziewałem się usłyszeć.

- Justin wiem, że zaplanowałeś sobie cały weekend z Seleną, ale dzwonili z kliniki. Znalazło się miejsce i jeszcze dziś wieczorem możesz zacząć leczenie – powiedziała od razu, gdy odebrałem połączenie.

Byłem w szoku. Nie sądziłem, że to może potoczyć się tak szybko. Z jednej strony bałem się, że podczas leczenia coś pójdzie nie tak. Z drugiej wiedziałem, że im szybciej zacznę chemioterapię, tym szybciej będę mógł wrócić do normalnego życia.

- Dobrze. Przekaż im, że dziś wieczorem będę na miejscu – usłyszałem, jak moja mama wzdycha z ulgą po drugiej stronie słuchawki.

Po skończonej rozmowie z mamą, szeroko uśmiechnąłem się do swojej dziewczyny. Selena nie miała pojęcia, co się właściwie przed chwilą stało, więc postanowiłem ją uświadomić w całej sytuacji.

- Musimy wrócić wcześniej do Atlanty. Wieczorem mam się zgłosić w klinice, bo znalazło się miejsce i wcześniej mogę zacząć leczenie – odparłem przyciągając dziewczynę do siebie.

Moja księżniczka zapiszczała z radości. Wiedziałem, że to nie ze względu na szybszy powrót do domu. Selena tak jak ja zdawała sobie sprawę, że dzięki szybszemu leczeniu, szybciej będziemy mogli spędzać czas, jak normalna para nastolatków.

Dziewczyna szybko opuściła mój pokój i poszła się pakować. Bez zastanowienia wybrałem numer od babci Seleny, aby jej przekazać, że odwiedziemy ją innym razem. Kobieta była zawiedziona, że nie pozna bliżej swojej wnuczki. Gdy usłyszała z jakiego powodu szybciej wracamy do domu, sama doszła do wniosku, że lepiej będzie, jak wcześniej rozpocznę leczenie.

Kilka minut później udałem się do łazienki pod prysznic. Po powrocie do pokoju, zacząłem się ubierać, po czym spakowałem swoją torbę. Nagle znów usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Od razu wiedziałem, że przyszła moja księżniczka. Zabrałem swój bagaż i opuściłem pomieszczenie. Zeszliśmy na dół do restauracji, gdzie zjedliśmy obfite śniadanie. Później wróciliśmy do recepcji. Oddaliśmy klucze z naszych pokoi i wymeldowaliśmy się z hotelu.

Selena wzięła kluczyki od samochodu. Z daleka otworzyła bagażnik, gdzie od razu włożyliśmy nasze torby. Nie czułem się najlepiej, więc pozwoliłem, aby moja dziewczyna zawiozła nas na lotnisko.

Po dotarciu na miejsce od razu zajęliśmy się prze-bookowaniem biletów, aby jeszcze dziś wrócić do domu. Na szczęście udało nam się dokonać formalności. Mieliśmy lecieć najbliższym samolotem, który miał być za dwie godziny. W tym czasie oddaliśmy samochód do wypożyczalni znajdującej się tuż przy lotnisku.

Następnie wróciliśmy na lotnisko, gdzie przeszliśmy przez odprawę. Przypomniałem sobie, że obiecałem Jazmyn prezent z Nowego Jorku. Razem z Seleną zaraz po odprawie weszliśmy do sklepu bezcłowego. Długo chodziliśmy między regałami i szukaliśmy odpowiednich zabawek dla mojego rodzeństwa.

Moja księżniczka nagle stanęła przy dziale z misiami. Wiedziałem, o czym myślała. Podszedłem do swojej dziewczyny i razem wybraliśmy dwa misie. Po udanych zakupach w końcu mogliśmy wejść na pokład samolotu, który niebawem miał startować.

Podczas lotu byłem bardzo zdenerwowany. Dopiero teraz zacząłem się martwić pobytem w klinice. Dzieliło mnie tylko kilka godzin od rozpoczęcia leczenia, a ja byłem coraz zaniepokojony. Bałem się, że leczenie może pójść nie tak, albo źle zniosę chemioterapię. A ja przecież byłem zbyt młody, aby móc teraz odejść.

Selena oparła swoją głowę na moim ramieniu, a ja mocno przytuliłem nią do siebie. Nie chciałem rozstawać ze swoją księżniczką. Zbyt długo walczyłem o jej uczucie, aby móc to wszystko stracić.

- Justin nie martw się. Wszystko się ułoży. Wyzdrowiejesz i wszystko będzie dobrze, a ja dziennie będę Ciebie odwiedzać – powiedziała całując moje usta.

Jej słowa trochę mnie uspokoiły, ale nadal bałem się pobytu w szpitalu. Nie wiedziałem, jak mój organizm przyjmie leczenie, ale naprawdę nie chciałem jeszcze umierać.

Po kilku godzinach lotu wylądowaliśmy w Atlancie. Od razu zabraliśmy nasze bagaże i na podziemnym parkingu odnaleźliśmy mój samochód. Odwiozłem dziewczynę, po czym udałem się do swojego domu.

Musiałem przygotować się na wizytę w klinice. Bałem się tego coraz bardziej. Nie wiedziałem, co czeka mnie w szpitalu.

Ledwo otworzyłem drzwi, a moja siostra skoczyła na mnie. Straciłem równowagę, żeby nie dać Jazzy poznać, że coś się ze mną dzieje oparłem się plecami o futrynę. Dziewczynka mocno mnie przytuliła i zapiszczała z radości, że znów jestem w domu. Gdy w końcu stanęła na ziemi, ja wyciągnąłem z torby misia dla swojej siostrzyczki. Kiedy weszliśmy do salonu drugą maskotkę podałem swojemu brat.

Moja mama spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem i smutno uśmiechnęła się w moją stronę. Wiedziałem, że bała się tak samo jak ja. Jednak żadne z nas nie było w stanie tego zmienić. Musiałem przejść przez chemioterapię, aby móc żyć, jak każdy normalny nastolatek w moim wieku.

- Justin o 18:00 mamy być w klinice. Masz już spakowane wszystko, co lekarz kazał zabrać – powiedziała smutnym tonem.

Nic nie odpowiedziałem. Podszedłem do swojej rodzicielki. Usiadłem obok niej na kanapie i mocno przytuliłem kobietę. Chwilę później na swoim ramieniu poczułem łzy. Łzy należące do mojej mamy. Wiedziałem, że cierpiała z powodu mojej choroby, ale w końcu musieliśmy być dobrej myśli. Musieliśmy wierzyć, że leczenie pójdzie zgodnie z planem.

- Mamo nie martw się. Wszystko się ułoży. Wyzdrowieję, zobaczysz – odparłem pocieszając kobietę.

Moja mama uspokoiła się, ale nadal była przygnębiona. Sam nie byłem uradowany myślą, że mogę umrzeć podczas leczenia.
________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)

Przepraszam, że rozdział jest tak późno, ale miałam próbne matury, próbny egzamin zawodowy i nie miałam czasu usiąść i napisać dla Was rozdziału.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie te małe opóźnienie.
Na pewno podczas przerwy świątecznej coś się pokaże na blogu.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba i mam nadzieję, że udało mi się Was zaskoczyć biegiem historii.

Spodziewaliście się, że może chodzić o tak poważną chorobę?
Czy Justin przeżyje leczenie?
Czy Selena będzie z Justinem przez cały ten czas?
Czy Justin wyzdrowieje?
Co jeszcze spotka Justina i Selenę?