wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział XXX

~ Selena ~



Minął tydzień. Chyba najcięższy tydzień w moim życiu. Odwiedzając Justina w klinice widziałam twarz innego chłopaka. Chłopaka, który miał satysfakcję z cierpienia innych osób. Spoglądając na swojego ukochanego widziałam w nim prześladowcę. Wiedziałam, że powinnam wspierać teraz Justina, ale wydarzenia sprzed kilku dni ciągle odbijały się na moim zachowaniu. Im więcej myślałam o tej sytuacji, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że już nic nie będzie takie, jak dawniej.

Pogrążona w swoich myślach weszłam z Caitlin do szkoły. Od czasu tego nieszczęśliwego zajścia, tylko ona się mną opiekowała. Przechodząc obok szafek byłam w szoku, gdy zobaczyłam swojego chłopaka. Przecież miał najwcześniej wyjść z kliniki za tydzień. Nie chciałam z nim teraz rozmawiać. Marzyłam, aby usiąść w ławce i choć na chwilę skupić się na czymś innym, niż przykre i bolesne wspomnienia.

Razem z przyjaciółką zajęłyśmy nasze miejsca. Niestety tego nie przemyślałam, że Justin będzie chciał znów siedzieć ze mną. Spuściłam swój wzrok na dół, aby nie mógł odczytać moich uczuć. Po tym wszystkim bałam się spojrzeć w jego oczy. Wiedziałam, że jak pozna prawdę będzie wściekły. Nie mogłam do tego dopuścić, aby teraz władały nim tak silne emocje. Musiał znać prawdę, ale nie w momencie, gdzie walczył z poważną chorobą. Na szczęście z opresji wyciągnęła mnie Cait. Wytłumaczyła Justinowi, że powinien znaleźć sobie inne miejsce. Niestety mój chłopak nie chciał odpuścić i wyszła z tego jedna wielka kłótnia. Nie chciałam tego słuchać. Miałam większe zmartwienia na głowie. Wtedy wszystko potoczyło się tak szybko.

Przyszedł Chaz i od razu zabrał Justina do swojej ławki. Mój ukochany nie miał nawet czasu zareagować. Wiedziałam, że on nie odpuści. Zawsze musiał postawić na swoim. Byłam pewna, że będzie mnie męczył tak długo, aż pozna prawdę.

Uratował mnie dzwonek na lekcje. Nauczyciel wszedł od razu do sali. Gdy sprawdzał obecność, był w szoku widząc, że Justin jest wśród nas. Cała szkoła od kilku tygodni nie mówiła o niczym innym, jak o chorobie mojego chłopaka. Dlatego nieobecność Justina była idealnym pretekstem dla osób, którym zależało na moim cierpieniu.

Przez całą lekcję czułam na sobie spojrzenie Jusa. Zaraz po dzwonku opuściłam salę. Nie chciałam się teraz tłumaczyć swojemu ukochanemu. Miałam szczęście, bo nasz dyrektor zatrzymał go po zajęciach, aby z nim porozmawiać. Bez zastanowienia udałam się na następną lekcję. Przez cały czas zastanawiałam się, jak wybrnąć z tego wszystkiego. Z jednej strony nie chciałam, aby mój chłopak martwił się o mnie. Z drugiej zaś chciałam, aby mnie w tym momencie wspierał, żeby podszedł do mnie, przytulił mnie i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Przecież kiedyś musi się wszystko ułożyć, prawda?

Rozmyślania tak mnie pochłonęły, że nie zauważyłam, że to już koniec lekcji. Wybiegłam z sali, jak oparzona. Niestety zderzyłam się z jakimś palantem. Stałam na środku korytarza i patrzyłam w podłogę. Bałam się podnieść wzrok. Miałam wrażenie, że z każdej strony czeka mnie niebezpieczeństwo. Wtedy poczułam męską dłoń na swoim podbródku. Od razu wiedziałam do kogo ona należała. Justin próbował skupić moje spojrzenie na sobie, jednak ja starałam się unikać jego wzroku. Mój chłopak przesunął dłonią wzdłuż mojego karku poprawiając zbłąkany kosmyk moich włosów. Tym samym wywołał u mnie falę zimnych dreszczy przebiegających wzdłuż mojego kręgosłupa. Już zapomniałam, jak kojąco ten dotyk działał na moje zmartwienia.


- Powiesz mi, co się dzieje? Odkąd zaczęłaś odwiedzać mnie w szpitalu jesteś dla mnie niedostępna. Dzisiaj ciągle mnie unikasz i nie chcesz ze mną rozmawiać. Chyba zasługuję na jakieś wyjaśnienia – powiedział przejętym tonem. Jego głos drżał od nadmiaru emocji. Wiedziałam, że zachowując się w ten sposób krzywdziłam bliską mi osobę, ale po takich przeżyciach nie potrafiłam inaczej. Czy mogłam po tym wszystkim zaufać jeszcze jakiemuś mężczyźnie? Czy Justin mógł zrozumieć, co przechodziłam w tym momencie?

Niepewnie podniosłam swój wzrok. Justin stał przede mną z troską wymalowaną na twarzy. Martwił się. Był bardziej przejęty mną niż własnym stanem zdrowia. Czy to możliwe, że chłopak dla którego dawniej liczyły się tylko pieniądze dziś patrzy inaczej na świat? Widząc, jak Justin zadręczał się przeze mnie, w moich oczach pojawiły się strumienie łez.


- Chcesz znać prawdę? Zostałam zgwałcona! Lepiej!? - odparłam łamiącym się tonem. Nie czekałam na jego reakcję. Zostawiłam mężczyznę samego na środku korytarza i pobiegłam do łazienki. Tam zamknęłam się w jednej z kabin. Musiałam dać upust swoim emocjom. Chwilę później po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy. Słony płyn ciągle wpadał do moich ust. Miałam już dość takiego życia. Czy ja naprawdę nie mogę być w końcu szczęśliwa?

Usłyszałam czyjeś kroki. Podciągnęłam nogi bliżej klatki piersiowej. Nie chciałam, aby ktokolwiek mnie widział w takim stanie.


- Selena wyjdź. Wiem, że tutaj jesteś. Rozmawiałam z Justinem – powiedziała moja przyjaciółka.

Powoli otworzyłam drzwi. Caitlin od razu odwróciła się w moją stronę. Nie mówiąc nic wyciągnęła ręce w moją stronę. Nie myśląc długo przytuliłam się do dziewczyny, a moje łzy wezbrały na sile. Cait czekała, aż uspokoję się. W końcu udało mi się opanować emocje. Podeszłam do lustra. Byłam cała czerwona od płaczu. Oczy miałam podkrążone i opuchnięte. Przepłukałam twarz zimną wodą. Chwilę później siedziałyśmy już w sali.

Byłam w szoku. Nie widziałam Justina. Zaczęłam zastanawiać się, co się stało z moim chłopakiem. Przez całą lekcję nie potrafiłam skoncentrować się na słowach nauczyciela. Miałam złe przeczucie. Wiedziałam, że stało się coś złego. Niestety moje przypuszczenia potwierdziły się wcześniej niż bym się tego spodziewała. Gdy skończyły się zajęcia, zobaczyłam Justina siedzącego pod klasą. Głowę miał skierowaną ku ziemi. W swoje włosy wplótł palce. Wiedziałam, że nie bez powodu zachowywał się tak a nie inaczej.

Niepewnie podeszłam do chłopaka. Powoli położyłam swoją rękę na jego ramieniu. Nadal bałam się do niego zbliżać. W końcu nadal byłam w nim zakochana. Owszem bałam się każdego jego nagłego ruchu. Jednak tylko przy nim czułam się bezpiecznie. Justin odruchowo gwałtownie podniósł głowę w górę.

Wtedy zdałam sobie sprawę, dlaczego nie było go na lekcji. Miał opuchnięte oko, wokół którego robił się siniak. Na jego ustach było widać rozcięcia a na brodzie nadal szło ujrzeć ślady krwi. Widziałam w spojrzeniu chłopaka, że był zmęczony.


- Justin, co się stało? - spytałam zmartwiona.

Mężczyzna siedzący obok mnie spuścił swój wzrok w dół. Zdawałam sobie sprawę, że nie miał dla mnie żadnych dobrych wieści.


- Pobiłem się z Markiem – wyszeptał patrząc przed siebie.

Nie wierzyłam własnym uszom. On nie mógł tego zrobić. Starałam się oddalić tę myśl. Jednak ślady na jego twarzy mówiły same za siebie. Z jednej strony cieszyłam się, że to zrobił. Udowodnił mi tym, że zmienił się naprawdę i był gotów dla mnie poświęcić wszystko. Z drugiej strony byłam zaniepokojona. Mój chłopak przecież dopiero skończył walkę z poważną chorobą. A teraz co robił? Od razu pakował się w kłopoty. Martwiłam się o niego. Podczas tych wszystkich ostatnich przykrych momentów tylko on mnie wspierał. Przecież dzięki Justinowi poznałam prawdę o swoich biologicznych rodzicach. Odkąd byliśmy razem, zawsze robił wszystko, abym był szczęśliwa i nie groziło mi żadne niebezpieczeństwo.

- Dlaczego się z nim pobiłeś? - spytałam retorycznie.

Mężczyzna niepewnie podniósł na mnie swój wzrok. W jego oczach widziałam ból. Wcale mu się nie dziwiłam. Właśnie tego starałam się uniknąć. Krzywdziłam go swoim zachowaniem, kiedy on potrzebował pocieszenia. Jednak miał prawo wiedzieć, co stało się podczas jego nieobecności.

- Przyznał się, że to on Ciebie skrzywdził. Nie mogłem inaczej postąpić. Musiałem stanąć w twojej obronie. Nie chcę, żebyś znów cierpiała – powiedział przejętym tonem.

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Czyżby mój prześladowca naprawdę ujawnił się przed Justinem? Wiedziałam, że w końcu pozna prawdę. Wtedy postanowiłam opowiedzieć o wszystkim swojemu chłopakowi. Po raz kolejny powróciłam pamięcią do tego pechowego dnia.



~Flashback~


Po ostatniej lekcji podeszłam do swojej szafki. Kolejny raz widziałam tam Marka. Chłopak nie mógł znieść myśli, że nie jestem nim zainteresowana. Robił wszystko, aby zwrócić na siebie moją uwagę. Jednak nie był wstanie zastąpić Justina. To przecież do niego należało moje serce. Włożyłam książki i zeszyty do szafki. Zabrałam tylko zeszyt do angielskiego. Miałam napisać esej na następny dzień. Schowałam notatki do torebki i skierowałam się do wyjścia.

Przy drzwiach czekał na mnie Chaz. Mieliśmy pójść do niego na korepetycje z matematyki. To było dziwne. Na początku nie chciałam słyszeć o spędzaniu czasu w jego towarzystwie. A teraz byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Dzięki niemu poznałam prawdę o uczuciach Justina. Pomógł mi wydać pierwszą płytę. A zaraz po zakończeniu szkoły miałam jechać w trasę koncertową. Czy to nie było zadziwiające, jak łatwo przejść od nienawiści do przyjaźni?

- Kochanie dokąd mi uciekasz? - usłyszałam za sobą głos Marka.

Starałam się go unikać. Przyspieszyłam kroku, aby szybciej dotrzeć do swojego przyjaciela. Niestety nie było mi to dane. Mój oprawca jednym szarpnięciem położył mnie na ziemi. Zaczął mnie ciągnąć w kierunku łazienki. Krzyczałam, ile sił miałam w płucach. Niestety wszystko poszło na marne. W budynku nie było już nikogo poza nami. Próbowałam z nim walczyć. Szarpałam się, drapałam go, kopałam. Niestety napastnik okazał się silniejszy.

Doprowadził mnie do łazienki siłą. Tam popchnął mnie na kabinę. Poślizgnęłam się na mokrej podłodze. Straciłam równowagę i uderzyłam głową o klamkę. Poczułam ostry ból przeszywający moją głowę. Otoczyła mnie ciemność. Nie docierały do mnie żadne bodźce z zewnątrz. Czas zlewał się ze sobą. Sekundy stawały się minutami. Minuty godzinami, godziny dniami, dni latami. Trwałam w zawieszeniu. Nie miałam pojęcia, co działo się ze mną.

Nagle ocknęłam się. Jasne światło raziło moje oczy. Mark stał nade mną z parszywym uśmiechem na twarzy. Wtedy do pomieszczenia wbiegł Chaz. Mój napastnik zapiął swoje spodnie i zwycięsko zaśmiał się. Z moich oczu popłynęły strumienie łez. Wiedziałam, że mężczyzna dostał to, o czym marzył.

Mój przyjaciel widząc do rzucił się z pięściami na Marka. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Podciągnęłam kolana pod brodę i objęłam je swoimi rękoma. Łzy z moich oczu płynęły coraz bardziej z każdą chwilą. Chwilę później Chaz zjawił się tuż przy mnie. Powoli pomógł mi wstać z podłogi. Dopiero wtedy zobaczyłam swoje obrażenia. Moja sukienka była porwana. Nogi i ręce miałam podrapane. Każda część ciała mnie bolała. Chłopak nie czekał długo. Zabrał mnie do swojego samochodu i ruszył w stronę szpitala.

~End Flashback~


Justin uważnie słuchał moich relacji. Z każdą chwilą widziałam, jak jego mięśnie spinają się. Długo siedział i patrzył przed siebie. W końcu niepewnie zaczął zbliżać się do mnie. Bałam się tego, co mogło nastąpić. Jednak w jego oczach widziałam tylko troskę i miłość. Mój chłopak delikatnie przytulił mnie do siebie. Początkowo siedziałam i bałam się wykonać jakikolwiek ruch. W pewnym momencie przełamałam swoje lęki. Mocniej objęłam mężczyznę wtulając się w jego ciało. Z jedynej przyjemnej chwili od dłuższego czasu wyrwał mnie dźwięk dzwonka oznaczającego koniec przerwy. Niechętnie wstaliśmy z wygodnej ławki i udaliśmy na kolejne zajęcia.

Po przeczytaniu skomentuj :)

Czy między Justinem a Seleną zacznie się znów układać?
Czy Selena poradzi sobie po tak traumatycznych przeżyciach?
Czy Justinowi coś grozi po pobiciu Marka?
Czy Mark zostawi w spokoju Selenę?

5 komentarzy:

  1. Kocham cię misia :*
    Rozdział zajebisty :D
    Nie mogę się doczekać nexta :3
    Dużo dużo i jeszcze raz dużo weny kochana :* ❤💙💖💓💕💗💝💞💟💋♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial swietny! taki emocjonalny. Szkoda mi Seleny, ale mam nadzieje, ze wszystko sie ulozy i bedzie szczesliwa, razem z Justinem.
    Duuuzo weny i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział szkoda mi sel mam nadzieje że wszystko się ułoży i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze wspaniałe!
    Biedna Sel...
    Wiedziałam, że to Mark!
    Mam nadzieje, że będzie już w porządku.
    Niech ten dupek pójdzie siedzieć!
    Weny życzę ;))
    Nuśka x.x

    OdpowiedzUsuń