piątek, 26 lutego 2016

Rozdział XXXI

~ Justin ~



Po ucieczce Seleny postanowiłem, że poszukam Chaza. Chodząc po szkolnych korytarzach, widziałem zdziwione spojrzenia innych uczniów. Fakt. Wiadomość o mojej chorobie rozeszła się szybko. Szczerze? Nie dziwiłem się ich reakcji. Jeszcze jakiś czas temu pewnie sam bym myślał, że z białaczki prowadzi długa droga do wyzdrowienia. Jednak w klinice lekarka wszystko mi wytłumaczyła. Wtedy dowiedziałem się, że jest kilka sposobów na wyleczenie tej odmiany raka. Moim szczęściem, że tak szybko mogłem wrócić do zdrowia, było szybkie zdiagnozowanie choroby. Nie potrzebowałem przeszczepu, tylko dlatego, że niewielka część szpiku była zainfekowana, dlatego udało się zwalczyć białaczkę już za pomocą pierwszej chemioterapii. Zwłaszcza że po badaniach przeprowadzonych na krwi, nie miałem predyspozycji do nawrotów. Choć lekarze mówili, że dobrze zniosłem leczenie, ja naprawdę kiepsko się czułem w czasie zmian kroplówek. Ciarki przechodziły mnie na samą myśl o bólu, jaki sprawiał potas w moim krwiobiegu.

Rozmyślając nad przebiegiem choroby, nie zauważyłem, kiedy zderzyłem się z przyjacielem, którego szukałem. Chłopak spojrzał na mnie z zaskoczeniem wypisanym na twarzy, ale po chwili dotarło do niego, że już kilka lekcji razem przesiedzieliśmy.

- Chaz wiesz, kto skrzywdził moją dziewczynę? - spytałem. Miałem nadzieję, że przynajmniej on będzie znał więcej szczegółów. W końcu to od jego korepetycji wszyscy powoli zmienialiśmy nastawienie do Seleny, a on zaprzyjaźnił się z moją ukochaną, którą traktował jak siostrę.

Mój przyjaciel przez pewien czas myślał nad odpowiedzią. Widziałem w jego oczach zmartwienie, zwłaszcza że ledwo stałem na nogach po powrocie z kliniki. Po chwili chłopak poprowadził mnie w stronę ławek. Gdy usiedliśmy, Chaz rozejrzał się, czy nikt nie stał w pobliżu. Kiedy był już pewien, że żaden uczeń nam nie przeszkodzi, ani nie podsłucha naszej rozmowy, spojrzał na mnie ze współczuciem wypisanym na twarzy.

- Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego. Znam Cię całe życie i widzę, że jesteś słaby po chorobie – powiedział zmartwiony, a ja tylko uspokajająco skinąłem głową. Byłem pewien, że po jego relacji zareaguję inaczej, ale musiałem wyciągnąć wszystko od przyjaciela. - Justin – zaczął niepewnie – to był Mark.

Poczułem, jak wzbiera we mnie złość. Od imprezy u Chaza robiłem wszystko, aby chronić swoją ukochaną przed tym mężczyzną. Nie przewidziałem tylko, że podczas pobytu w klinice, mógł dopiąć swego.

Wstałem wściekły z ławki. Nawet nie wiedziałem, jak udało mi się nie zachwiać po takim wyniszczeniu organizmu. Widocznie adrenalina zadziała na moją korzyść. Nie zwracając uwagi na krzyki przyjaciela, pobiegłem w stronę miejsca, gdzie lekcje miał oprawca Seleny. Z daleka widziałem, jak Mark stał oparty o ścianę. Gdy mnie zauważył, na jego twarzy pojawił się parszywy uśmiech. Chwilę później zobaczyłem, jak chłopak uderzył głową o ścianę. Dopiero wtedy zorientowałem się, że to od mojej pięści. Nagle poczułem mocny cios i lepką ciecz spływającą po mojej brodzie. Nie pozostałem mu dłużny i zaczęliśmy się bić. Słyszałem krzyki innych uczniów, ale to tylko motywowało mnie do działania. Z każdą chwilę czułem więcej krwi na swojej twarzy, ale to było nic w porównaniu z moim rywalem, który był cały opuchnięty i czerwony. W niektórych miejscach było widać fioletowo-zielone plamki od moich pięści. W tym momencie nie myślałem o konsekwencjach. Nie interesował mnie fakt, że kilka godzin wcześniej wróciłem z kliniki. Nagle ktoś odciągnął nas od siebie. Gdy spojrzałem w górę, ujrzałem nauczyciela języka francuskiego. Wysoki dobrze zbudowany mężczyzna stanął między nami, a ja nie wiedziałem, co się działo. Wszystkie emocje ze mnie opadły. Momentalnie poczułem wielkie osłabienie. Zachwiałem się na własnych nogach. Gdyby profesor Klein mnie nie przytrzymał, pewnie leżałbym na ziemi.

- Co się tutaj dzieje? Justin ledwo wróciłeś z kliniki, a już wdajesz się w bójki? Obaj do dyrektora – powiedział nauczyciel.

Nie miałem siły sprzeczać się z nim. Poszedłem za profesorem, ale ciągle trzymałem się ścian. Bałem się, że w każdej chwili mogłem upaść. Nie chciałem, aby cała szkoła widziała, w jakim byłem stanie. Gdy wchodziłem do gabinetu dyrektora, zakręciło mi się w głowie. Podtrzymałem się klamki, kiedy zamykałem drzwi i wziąłem kilka głębszych oddechów. Złe samopoczucie trochę ustąpiło. Podszedłem do biurka, za którym siedział nasz nauczyciel matematyki. Oparłem dłonie na krześle i spojrzałem na mężczyznę.

- Justin nie spodziewałem się, że tak szybko zobaczę cię tutaj. Myślałem, że po takiej chorobie na jakiś czas dasz sobie spokój z bójkami – powiedział dyrektor, gdy pan Klein opuścił jego gabinet.

- A pan by to tak zostawił, gdyby dowiedział się, kto skrzywdził najważniejszą dla pana osobę? Mimo swojego złego samopoczucia nie mogłem mu tego darować. On zgwałcił moją dziewczynę – zacząłem się bronić.

Wiedziałem, że mężczyzna stanie po mojej stronie. Przecież on zawsze wspierał Selenę. Jednak nauczyciel bardzo długo milczał i mnie obserwował. Jego oczy wyrażały głębokie zdziwienie. Kilka lekcji wcześniej próbowałem dowiedzieć się czegoś od niego, niestety on nie chciał mi pomóc. Jednak teraz widoczne zaciekawienie przeszło po jego twarzy.

- Czyli to prawda? Justin skąd o tym wiesz? - dopytywał dyrektor. Wiedziałem, że moja dziewczyna nie powiedziała mu całej prawdy, bo nie chciała robić nikomu problemów, ale w końcu ktoś musiał zająć się tym.

Głośno westchnąłem i opadłem na krzesło, o które ciągle się podpierałem. Podniosłem wzrok na profesora i przeczesałem niespokojnie dłonią włosy.

- Mam swoje źródła. Najpierw rozmawiałem z Seleną. Powiedziała mi, co stało się podczas mojej nieobecności, ale nie chciała mi nic więcej powiedzieć. Moi przyjaciele opowiedzieli mi wszystko. Nawet próbowali mnie powstrzymać, ale ja nie mogłem tego zostawić. Pan zostawiłby taką sprawę bez wynoszenia żadnych konsekwencji? - odparłem. Mój głos podczas wypowiadania ostatniego zdania zaczął się podnosić.

Mark do tej pory siedział cicho. W tym momencie uderzył pięścią o blat biurka, a następnie wstał ze swojego krzesła. Przemierzał gabinet z ironicznym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Miałem wielką ochotę po raz kolejny mu przyłożyć, ale powstrzymałem się ze względu na nauczyciela, który uważnie mnie obserwował.

- Wiesz Bieber? Wcale nie żałuję, że to zrobiłem. Ta szmata powinna wiedzieć, gdzie jest jej miejsce – powiedział zadowolony z siebie.

Nie wytrzymałem. Wstałem ze swojego fotela i chciałem do niego podejść. Niestety nagły ruch spowodował u mnie zawroty głowy. Dyrektor w jednej chwili znalazł się przy mnie. Pomógł mi z powrotem usiąść, a sam podszedł do drzwi, które zamknął na klucz. Wrócił do biurka i chwycił telefon. Wybrał numer, a z rozmowy, jaką przeprowadził, mogłem sądzić, że chodziło o policję. Twarz chłopaka, stojącego przed oknem, momentalnie stała się biała. Czyżby dopiero teraz przestraszył się konsekwencji swojego czynu? Wcale nie było mi go żal. Powinien dostać to, na co zasłużył, czyli długie lata spędzone w areszcie. Przez cały czas starałem się ignorować jego głupie komentarze. Wiedziałem, że nie miałem jeszcze dość sił, aby ponownie się z nim pobić. Miesiąc chemioterapii strasznie wyniszczył mój organizm, więc moja regeneracja energii trwała znacznie dłużej.

Kwadrans później do pomieszczenia weszło dwóch policjantów. Najpierw przeprowadzili rozmowę z naszym dyrektorem, aby dokładnie opisał całą sytuację. Chwilę później Mark stał w kajdankach i odgrażał się, że jeszcze mu za wszystko zapłacę. Wtedy podjąłem decyzję, że nie będę dłużej krył tego człowieka. Nie mogłem pozwolić na to, aby po raz kolejny skrzywdził moją dziewczynę lub inną bliską mi osobę. Zbyt dużo kryłem jego wybryków. Teraz z tym koniec. Musiałem w końcu powiedzieć całą prawdę, choć bałem się, że mogłem za to ponieść poważne konsekwencje.

Jakiś czas rozmawiałem jeszcze z dyrektorem, a następnie on odprowadził mnie do szkolnej pielęgniarki. Starsza kobieta szeroko uśmiechnęła się do mnie, bo kiedyś byłem częstym gościem w jej gabinecie. Często, aby uniknąć lekcji, udawałem, że coś mi dolegało lub po prostu tak jak dzisiaj biłem się z innymi uczniami. Od razu usiadłem na kozetce, a rudowłosa zajęła się oczyszczeniem i opatrywaniem moich ran. Gdy woda utleniona pojawiła się na miejscu, skąd sączyła się krew, poczułem nieprzyjemne pieczenie. Jednak zignorowałem ten dyskomfort, ponieważ w klinice wytrzymywałem gorsze i bardziej bolesne momenty.

Gdy wszedłem z pomieszczenia, zobaczyłem, że dyrektor na mnie czekał. Dokładnie widziałem jego surowy wyraz twarzy. Wiedziałem, że to nie mogło wróżyć nic dobrego. Przez głowę przeleciała mi myśl, iż coś złego stało się mojej dziewczynie. Niepewnie podszedłem do mężczyzny. Bałem się tego, co mogło nastąpić lada moment.

- Justin tym razem daruję Ci tę bójkę. Nie poniesiesz żadnych konsekwencji. Nie tylko ze względu na Selenę. Głównie z tego powodu, że już dzisiaj dużo ucierpiałeś na własnym zdrowiu przez ten swój nieprzemyślany wybryk, choć powinieneś oszczędzać siły po takiej chorobie – powiedział nauczyciel, a ja odetchnąłem z ulgą, że moja ukochana była bezpieczna. Na jego ustach dostrzegłem ledwo widoczny uśmiech, który u niego był rzadkością.

Nie potrafiłem ukryć swojej radości. Gdybym miał na tyle siły, z całą pewnością skakałbym ze szczęścia w tym momencie. Wtedy coś sobie uświadomiłem. Moja mama zabiłaby mnie, gdybym tuż przed maturą został zawieszony w prawach ucznia. Podziękowałem profesorowi i udałem się na lekcje. Spojrzałem na zegarek w komórce. Zostały dwie minuty do dzwonka. Usiadłem na ławce pod salą, gdzie moja klasa miała właśnie zajęcia. Skierowałem swoją twarz w dół i wplotłem palce w swoje długie, lekko przerzedzające się włosy, które podczas leczenia zaczęły w nielicznych miejscach wypadać. Nie chciałem, aby ktokolwiek uczniów widział mnie w takim stanie.

Gdy skończyły się zajęcia, usłyszałem kroki zbliżające się w moją stronę. Nie podnosiłem wzroku, bo tak naprawdę nie chciałem wiedzieć, kto mnie szukał. Nagle poczułem drobną znajomą dłoń na swoim ramieniu. Gwałtownie podniosłem głowę w górę i ujrzałem swojego anioła. Selena stała nade mną ze zmartwieniem wypisanym na twarzy. Wtedy zdałem sobie sprawę, że musiałem bardzo kiepsko wyglądać.

- Justin, co się stało? - spytała.

Dziewczyna usiadła tuż przy mnie, a ja spuściłem wzrok. Jak miałem powiedzieć swojej ukochanej o przebiegu ostatniej godziny. Miała wystarczająco problemów, a ja nie chciałem dokładać jej kolejnych. W końcu w pewnym stopniu to przeze mnie stało się to wszystko. Nie mogłem obronić swojej księżniczki, bo byłem w szpitalu, a Mark wykorzystał okazję.

- Pobiłem się z Markiem – wyszeptałem, patrząc przed siebie.

Wszystkie emocje ze mnie wyparowały. Strach przed odrzuceniem przez Selenę już mi nie doskwierał. Teraz liczyło się tylko to, że chłopak odpowie za wszystkie swoje czyny. W końcu miałem okazję zemścić się na nim za wszystkie przykrości, jakie spotkały mnie przez niego.

- Dlaczego się z nim pobiłeś? - spytała retorycznie, jednak i tak postanowiłem odpowiedzieć na to pytanie.

Nie pewnie podniosłem swój wzrok na Selenę. Nadal byłem zły sam na siebie, że nie było mnie wtedy przy dziewczynie. Powinienem być wtedy w pobliżu i uniemożliwić chłopakowi  jego diabelski plan. Chciałem zawsze chronić ukochaną przed przykrościami. Niestety nie mogłem tego zrobić, bo los za wszelką cenę chciał nas rozdzielić.

- Przyznał się, że to on ciebie skrzywdził. Nie mogłem inaczej postąpić. Musiałem stanąć w twojej obronie. Nie chcę, żebyś znów cierpiała – powiedziałem przejętym tonem.

Moja ukochana patrzyła na mnie w osłupieniu, jakby nie wierzyła w moje słowa. Czyżby moje ślady na twarzy nic nie mówiły o wydarzeniach sprzed godziny? A może szkolna pielęgniarka zdążyła pozbyć się wszelkich dowodów? Selena długo milczała. W końcu odezwała się i zaczęła opowiadać mi historię tego pechowego dnia. Miałem szczęście, że siedzieliśmy wtedy sami na korytarzu. Większość uczniów w tym czasie przebywała na stołówce, gdzie jedli lunch. W innym wypadku dziewczyna nie opowiedziałaby mi o tym przeżyciu. Uważnie słuchałem relacji swojej księżniczki, która ciągle płakała. Podczas jej opowieści moje mięśnie zaczęły się spinać. Miałem ochotę zabić Marka własnoręcznie, a to zrobił mojemu aniołowi.

Gdy skończyła mówić, długo siedziałem i zastanawiałem się, jak powinienem się zachować. Patrzyłem w pewien punkt przed sobą. Nie chciałem jej przestraszyć żadnym nagłym ruchem. W końcu zebrałem się na odwagę i bardzo powoli zacząłem zbliżać się do dziewczyny. Moja ukochana bacznie obserwowała moje ruchy, a w jej ślicznych oczach widziałem przerażenie, jednak nie protestowała. Chwilę później zamknąłem Selenę w szczelnym uścisku. Byłem zawiedziony, gdy dziewczyna nadal siedziała w bezruchu. Chwilę później jednak poczułem, jak oplata mnie swoimi ramionami. Wtedy wiedziałem już, że wszystko jakoś się ułoży. Mógłbym tak spędzić cały dzień. Niestety dzwonek miał dla nas inne plany. Niechętnie wstaliśmy z ławki i powolnym krokiem udaliśmy się na kolejną lekcję.

_________________________________________________________________________________

Po przeczytaniu skomentuj :)

Czy Mark będzie jeszcze w stanie zaszkodzić Justinie i Selenie?
Czy Justinowi uda się posłać Marka na długie lata do więzienia?
Czy Justin i Selena mogą liczyć teraz na spokojny związek?
Czy Selena przekona się w końcu, że Justin chce tylko jej szczęścia?
A może chłopak chce się zabawić tylko uczuciami dziewczyny?
W jaki sposób Justin chce się zemścić na Marku?
Co takiego Justin wycierpiał przez Marka?



7 komentarzy:

  1. swietny rozdzial! widac, ze Justin bardzo kocha Selene. Juz nie moge sie doczekac kolejnego :)
    Mam nadzieje, ze razem przetrwaja ten trudny moment i beda szczesliwi :)
    Duzo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział kochana ❤
    W końcu ma za swoje ten debil Mark.
    Najlepiej jak go zamkną za to co zrobił Selenie. Ona tyle przez niego wycierpiała :(
    Czekam na next :*
    Dużo weny misiu <3

    Twoja zawsze wierna fanka ❤😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział niesamowity ❤️ Te wszystkie uczucia sa takie piekne❤️❤️❤️ To opowiadanie musi sie skończyć szczesliwie❤️❤️❤️❤️ Szkoda ze już zbliżamy sie do końca. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie to urocze... <33
    Biedna Selena. Jus taki kochany..
    Głupi Mark. Mam nadzieję, że trafi do pierdla.
    Niech zdycha sukinsyn!
    to-tylko-milosc-nie-boj-sie-jej.blogspot.com
    Czekam na next ;))
    Nuśka x.x

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie i superowy rozdział. Dzisiaj zaczęłam czytać a już skończyłam. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :P Mam nadzieję że szybko się pojawią ;) Bardzo się wciągnęłam ;) Teraz będę zaglądać tu regularnie ;D

    OdpowiedzUsuń