Zeszłam na dół. W salonie czekała na mnie moja mama. Usiadłam naprzeciwko niej.
Zegar odmierzał minuty do mojej męczarni w towarzystwie Somersa. Nie dość, że w szkole mnie upokarzał to teraz wiedziałam, że będzie to samo.
- Sel dzwonił pan z matematyki. O 18 masz być u Chaza. – Powiedziała moja mama.
- Wiem, ale ja tam nie pójdę. – Powiedziałam ze łzami w oczach.
- Czemu kochanie? – Spytała kobieta.
- Czemu!? – Wybuchłam – Jeszcze się pytasz!? Przecież dobrze wiesz, co oni mi robią w szkole!? Myślisz, że teraz będzie inaczej? Ja wiem, że nie! Oni się nigdy nie zmienią! A Ty, jak zawsze staniesz w ich obronie! – Wykrzyczałam jej w twarz i pobiegłam z płaczem do swojego pokoju.
Wiedziałam, że nie miałam wyboru i musiałam pójść do Somersa. W końcu przy otrzymaniu stypendium do tej prestiżowej szkoły musiałam obiecać, że będę angażować się w życie szkolne, aby móc tam uczęszczać, bo co miesięczne składki były w niej naprawdę wysokie.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania wraz ze strojem na moje dzisiejsze zajęcia z tańca orientalnego. Weszłam do łazienki, wzięłam ciepły prysznic, po czym przebrałam się w:
Ubrałam bluzę, bo wiedziałam, że dziś późno wrócę do domu, jeśli miałam iść jeszcze na zajęcia z tańca.
To torebki schowałam książkę i zeszyt z matematyki wraz ze strojem na zajęcia taneczne.
Wzięłam swoje dokumenty i kluczyki z samochodu. Niechętnie wyszłam z domu i pojechałam pod wyznaczony mi adres.
Moim oczom ukazał wielki dom należący do Somersów:
Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam do nich. Otworzyła mi kobieta o blond włosach i błękitnych oczach.
- Ty jesteś Selena? – Spytała uprzejmie, a ja skinęłam głową. – Wejdź. – Odparła kobieta.
Przestąpiłam przez próg i poszłam za mamą Chaza. Kobieta zaprowadziła mnie do salonu, gdzie Somers leżał na kanapie i oglądał jakiś mecz.
- Chaz! – Krzyknęła kobieta. – Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś normalnie oglądał telewizję, a teraz to wyłącz i będziesz się uczył z Seleną. – Powiedziała i uśmiechnęła się ciepło do mnie, po czym wyszła.
Niepewnie usiadłam na fotelu i zaczęłam mu tłumaczyć ostatni temat, jednak ten nadal siedział i myślał o wszystkim innym a nie o tym, co teraz się liczyło, czyli ta pierdolona matematyka.
- Wiesz, co czasem zastanawiam się, jak to jest być takim śmieciem, jak Ty. No wiesz nie mieć przyjaciół, kupy forsy, po prostu być nikim. – Moje oczy momentalnie zrobiły się wilgotne.
Nie będę płakać przed nim. Powtarzałam sobie. Szybko wybiegłam z jego domu. Wsiadłam do samochodu i odjechałam z piskiem opon.
Dojechałam do pobliskiego parku. Zaparkowałam samochód i poszłam się przejść. Stwierdziłam, że dziś odpuszczę sobie zajęcia taneczne, mimo że już za dwa dni miałam mieć zawody.
Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać, gdy się uspokoiłam wróciłam do samochodu i pojechałam na domu.
- Kochanie i jak było z Chazem? – Spytała moja mama.
Ja słysząc jej słowa od razu zaczęłam płakać i chciałam iść do pokoju, ale kobieta przytuliła mnie do siebie.
-Sel, gdzie twoja torba? – Brawa dla mnie.
Teraz już nie miałam wyjścia i musiałam mamie opowiedzieć całą sytuację.
Usiadłyśmy w salonie i opowiedziałam jej całą sytuację. Miałam szczęście, że dziś był piątek i jutro nie muszę do niego jechać. Chyba, że po moją torbę, w której zostawiłam strój na zawody. Będzie bosko, jak Somers go znajdzie i zacznie pokazywać swoim znajomym.
- Ja nadal sądzę, że on w głębi nie jest taki zły. Ale niektórym trzeba brutalnie pokazać, że świat jest inny, dlatego jutro, jak do niego pojedziesz po torbę to wykrzycz mu to wszystko prosto w twarz. – Powiedziała moja mama.
Nie zamierzam się z nią kłócić. Dobrze wiem, że zawsze w każdym starała się widzieć dobro, ale nie każdy taki jest, jak jej się wydaje. Jednak tutaj miała rację musiałam Somersowi wszystko wykrzyczeć, może wtedy zrozumie, że ja też mam uczucia.
Po rozmowie z mamą od razu poszłam do pokoju i położyłam się spać.
Rano obudziłam się, poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Założyłam na siebie:
Zeszłam na dół do kuchni i zjadłam śniadanie. Do torebki schowałam dokumenty i klucze z samochodu i ruszyłam do domu Chaza.
Miałam nadzieję, że nie będzie spał. W końcu była już godzina 14. Miałam tylko nadzieję, że Biebera i jego świty u niego nie będzie.
Zapukałam do drzwi domu Somersa. Otworzył mi Chaz, który zaprowadził mnie do swojego pokoju.
- Nie zabiorę Ci dużo czasu. Chciałam tylko odebrać moją torbę z całą jej zawartością. – Podkreśliłam, bo wiedziałam po jego minie, że na pewno do niej zaglądał.
- A po co Ci w niej takie fajne szmatki? Sądziłem, że taki ktoś, jak Ty nie chodzi w takich rzeczach. – Zaśmiał się.
Boże widzisz a nie grzmisz. Wzniosłam oczy ku niebu. I nagle wszystko to, co miałam mu powiedzieć zaczęło ze mnie wytryskać, jak woda.
- Po pierwsze nie musisz wiedzieć, dlaczego je nosze. – Powiedziałam.
Dopiero teraz rozejrzałam się po jego pokoju w niczym nie różnił się od mojego, co mnie bardzo zdziwiło.
- Ej a Ci, co? Pokoju nie widziałaś? A no tak zapomniałem, że jesteś nic nie wartą wredną kretynką. – Powiedział Chaz z głupim uśmieszkiem na twarzy.
- Słuchaj Somers. – Powiedziałam dość głośno, a on na mnie spojrzał z oczami pełnymi zdziwienia. – Mam dość. Weź się w końcu ogarnij. Nie mam zamiaru słuchać więcej twoich docinek. To, że jesteś kurwa bogaty i popularniejszy nie znaczy, że jesteś lepszy ode mnie. Naśmiewacie się wszyscy ze mnie, bo jestem od was inna!? Jestem normalną amerykańską dziewczyną, której rodzice nie mają kilku zer na koncie. Nie noszę markowych ciuchów!? Nic o mnie nie wiecie! Kompletnie! Jak możecie mnie oceniać, jeśli mnie nie znacie? Jesteście tylko żałosnymi rozpuszczonymi bachorami i myślicie, że możecie mieć wszystko, bo macie pieniądze. Ale to nie prawda. Nie wszystko da się kupić za pieniądze. Wszyscy lubią elitę szkolną, w której jesteście, bo chcą być fajni. Myślisz że was tak bardzo kochają!? Obrabiają Wam dupy za każdym razem przy każdej możliwej okazji! Patrz niespodzianka! Smutne to prawda!? Smutniejsze jest, że przez to, jak wszyscy podle mnie traktują, macie gdzieś moje uczucia. O zobacz kolejna niespodzianka. Ta biedna kretynka też ma jakieś uczucia, a nawet serce, które bije tak samo, jak wasze, które boli za każdym razem, gdy jestem wyśmiewana i upokarzana przed całą szkołą przez ludzi, dla których liczy się tylko kasa i pozycja. Mam Was serdecznie dość. A w tym momencie szczególnie Ciebie! Ja się nie pchałam, żeby tu przychodzić i Ci pomagać. Robię to wyłącznie dla tego, że pan dyrektor mnie o to prosił. Wiesz, jak to jest czuć się śmieciem!? No przecież, że nie! A ja tak! A przez kogo!? Przez Ciebie i Twoich przyjaciół! Nienawidzę Was za to! – Wykrzyczałam w jego stronę.
Jednak po wyznaniu mu tego wszystkie ulżyło mi. Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Zabrałam swoją torbę i sprawdziłam, czy Somers przypadkiem nie wyciągnął z niej mojego stroju.
Szłam w stronę drzwi, jednak wtedy Somers podszedł do mnie, obrócił mnie w swoją stronę i mocno przytulił, co mnie bardzo zdziwiło.
- Przepraszam… - Wyszeptał mi do ucha.
Ja odsunęłam się od niego i poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam w stronę drzwi.
- Sorry nie mam zamiaru teraz z Tobą rozmawiać. Spieszę się na zajęcia. – Powiedziałam i wyminęłam Somersa zostawiając go zdezorientowanego.
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńChaz, no wreszcie.
OdpowiedzUsuńKiedy na początku przeczytałam co on jej powiedział podczas jej pierwszej wizyty, to wstaje i wrzeszczę "TY PIERDOLONY PEDALE, JAK ŚMIESZ?!"
Szczęście, że sama w domu jestem x
W czasie przerwy pomiędzy pisaniem, a spaniem, wpadnij do mnie
http://ta-operacja-okazala-sie-porazka.blogspot.com
Poznaj Vi, córkę Sama-Sie-Dowiesz-Kogo-Jak-Przeczytasz
Pozdrawiam
Cara V
Nie wiem czemu, ale wydaje mi sie, że już kiedyś czytałam to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńA rozdział cudowny tylko szkoda, że bez Justina :D
Kiedyś czytalam juz to , ale jest tak dobrze napisane , że znowu je przeczytam xx
OdpowiedzUsuń